Okazuje się, że coraz częściej wizyta u dentysty jest spotkaniem pacjenta i specjalisty, do którego dochodzi nie dlatego, że ów pierwszy musiał przyjść, ale dlatego, że chciał. Fenomen tego zjawiska tłumaczy się nie tyle większą świadomością społeczną, ale przede wszystkim faktem, iż u dentysty leczenie już nie boli, a przynosi korzyści niezmiernie wysokie w odniesieniu do zainwestowanych środków finansowych, czy psychicznego albo fizycznego wkładu w terapię. Nowoczesne znieczulenie, mniej inwazyjne metody implantowania, czy przemiana w ciągu zaledwie jednej lub kilku wizyt bezzębnego, zakompleksionego pacjenta w osobę pewną siebie i z czarującym uśmiechem – postrzegane są jak darowanie lepszej jakości życia.

Źródło: „Reader's Digest”