Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 14-05-2008
Większość stomatologów nie chce poruszać tematu, dlaczego nie zgadzają się na podpisywanie kontraktów z NFZ. Lakoniczna odpowiedź: „Nie opłaca się nam to” tłumaczy wszystko. Trudno się dziwić, ponieważ wycena punktów kontraktowych jest śmiesznie niska. Np. badanie żywotności 3 zębów sąsiednich lub przeciwstawnych wyceniono na 2 punkty, a każdy z punktów jest wart... 80 groszy.
Pacjenci oraz dentyści przyznają zgodnie, że NFZ ma „wielkiego węża w kieszeni”, i aż za dobrze pilnuje wydawania pieniędzy na refundację świadczeń. Ostrożna gospodarka finansami z ubezpieczeń prowadzi do powstawania wielkich kolejek, w których wprawdzie oczekują ludzie, ale bakterie próchnicy i czynniki zapalne nie próżnują, powodując coraz poważniejsze ubytki w zębach i pogłębienie chorób przyzębia. A w konsekwencji podniesienie kosztów leczenia.
Prywatne leczenie odbywa się na jasnych zasadach: masz pieniądze, to będziesz leczony. Nie każdego jednak stać na takie uporanie się z chorobami zębów czy dziąseł. Stomatolodzy zgodnie zauważają, że ludzie biednieją i częściej rezygnują z droższych zabiegów czy procedur leczniczych.
Ci, którzy pracują „na kontrakcie” często leczą ludzi na własne ryzyko finansowe, nie mając żadnej gwarancji, czy Fundusz zwróci im wydatki poniesione na leczenie „ponadpunktowe”. Wszelkie uwagi lub żądania zwrotu kosztów kończą się ... niepodpisaniem kolejnej umowy z „niezdyscyplinowanym” dentystą.
- Przyjmuję pacjentów i wcale nie mam pewności czy mi nadpunkty zwrócą. W ubiegłym roku dorzucili trochę pieniędzy, w tym już na starcie było źle. Co z tego, że zabieg jest za darmo, kiedy ja już mam przekroczony limit, a więc przyjmuję jakby na własny rachunek – mówi jeden z dentystów.
Zauważa też, że Fundusz przyznaje tylko tyle pieniędzy, że dziennie mógłby plombować tylko jeden ząb.
Czy etyka, powołanie, chęć niesienia pomocy – to tylko górnolotne, nic nie znaczące frazesy w obliczu przepisów i procedur, które obowiązują w zbiurokratyzowanej i podległej władzy pieniądza rzeczywistości?
Źródło: „Dziennik Wschodni”