Szczecińskie pogotowie stomatologiczne pobiera opłaty za brak pieczątki uaktualniającej legitymację ubezpieczeniową.

- Wcześniej tego nie robiliśmy i byliśmy oszukiwani. Pacjenci przychodzili bez dokumentów. Podawali fałszywe dane. Była mama z dzieckiem, która podała fałszywe nazwisko. Chcieliśmy pomóc dziecku, więc nawet wystawiliśmy receptę. Apteka wydała lek. Potem okazało się, że takich osób nie ma pod wskazanym adresem. Po serii podobnych przypadków zaostrzyliśmy zasady wyjaśnia szefowa ZOZu prowadzącego pogotowie.

Pacjenci, którzy zgłoszą się do pogotowia, a nie będą mieli aktualnej pieczątki w legitymacji, zapłacą za udzielone świadczenia. Tak jak osoby nie posiadające praw do świadczeń z ubezpieczenia zdrowotnego.

O tym, że takie zasady rzeczywiście obowiązują w tamtejszym pogotowiu stomatologicznym, przekonał się pewien mieszkaniec Szczecina, który nie posiadał ważnej legitymacji ubezpieczeniowej. Skarży się, że w placówce, owszem, pomocy mu udzielono, ale kazano zań zapłacić i nie dostał rachunku potwierdzającego wpłatę. Rachunek zaś jest podstawą do zwrotu pieniędzy. Pacjent, który zgłosi się na pogotowie, a nie posiada przy sobie ważnej legitymacji, może w ciągu siedmiu dni przedłożyć w pogotowiu aktualną książeczkę zdrowia oraz posiadany rachunek za udzieloną wcześniej pomoc. Wówczas otrzyma zwrot poniesionych nakładów.

Dyrektor szczecińskiego pogotowia skarży się, że pacjenci często nadużywają usług placówki:

- Jesteśmy od pomocy w stanach nagłych. A nagły stan to sytuacja, gdy pacjent dba o zęby, ale nagle coś go zaboli. Tymczasem u nas pojawiają się osoby, które latami nie leczą zębów. Przychodzą np. ze spróchniałymi korzeniami. To żadna nagła sytuacja. Tego można było się spodziewać – mówi.

Rzeczniczka NFZ w Szczecinie stwierdza, że pogotowie ma prawo do pobierania opłat od pacjentów, którzy nie posiadają aktualnej legitymacji ubezpieczeniowej. Zaznacza też, że pacjentowi przysługuje prawo zwrotu pieniędzy za udzieloną pomoc. Jedynym warunkiem zwrotu jest przedłożenie w pogotowiu w terminie siedmiu dni ważnej książeczki oraz rachunku.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”