Dziecko
Ankieta
- 13-10-2008
Kolejny rejon stoi przed widmem braku opieki ortodontycznej. W Bełchatowie jedyny gabinet, w którym przeprowadzano leczenie wad zgryzu, wypowiedział umowę z NFZ. Decyzja ta sprawi kłopot głównie małym pacjentom i ich rodzicom, ponieważ jeszcze tylko przez 3 miesiące ortodonta będzie przyjmował na ubezpieczenie – wynika to z zapisu kontraktowego. Po tym czasie trzeba będzie albo leczyć się prywatnie, płacąc za każdą wizytę kontrolną 50 zł, a za aparat ok. 600 zł, albo jeździć do Piotrkowa lub Łodzi, by móc skorzystać ze świadczeń refundowanych. Rodzice dzieci, które mają wady zgryzu, są rozgoryczeni.
- Będziemy musieli skorzystać z prywatnego [gabinetu – przyp. red.]. Leczenia córki przecież nie przerwę. A to będzie oznaczało wydatek, i to wcale niemały – mówi jeden z ojców.
NFZ ma, wg przepisów, zapewnić pacjentom bezpłatną opiekę medyczną. Szkopuł w tym, że prawo nie określa, w jakiej odległości musi się znajdować gabinet, który ma podpisany kontrakt z Funduszem. Może to być np. najbliższe większe miasto, oddalone nawet o 50 km od miejsca zamieszkania pacjenta.
Mówi się, że w Bełchatowie ortodoncja została „przespana”.
- Ortodontów praktycznie nie ma, a ci, którzy są, wolą prowadzić prywatne gabinety, a nie tłumaczyć się NFZ z tego, że chcą przyjmować w ramach kontraktu tylko jeden czy dwa dni w tygodniu – mówi jeden z tamtejszych lekarzy.
NFZ ma rozpisać w październiku nowy konkurs na usługi ortodontyczne w Bełchatowie. Już dziś są wątpliwości, czy w ogóle ktoś się zgłosi. A nawet, jeśli się zgłosi, to zanim dojdzie do podpisania kontraktu, będzie już prawie koniec roku kalendarzowego.
Źródło: „Dziennik Łódzki”