Już dziś narzekamy na utrudniony dostęp do wielu lekarzy specjalistów. Za kilka lat może być jeszcze gorzej.  Młodzi lekarze, po studiach, nie mają gdzie robić specjalizacji.

O kłopotach młodych ludzi, którzy ukończyli Akademię Medyczną w Białymstoku możemy przeczytać w piątkowym wydaniu Kuriera Porannego. Świeżo upieczeni lekarze skarżą się, że o wymarzonych specjalizacjach mogą tylko pomarzyć. Na 120 absolwentów, którzy zdali Lekarski Egzamin Państwowy, tylko 44 ma szansę na tzw. rezydentury.

Ci, których taka szansa ominie, muszą czekać do przyszłego roku, robić specjalizacje bez wynagrodzenia albo iść od razu do pracy. Najlepiej tam, gdzie każdy lekarz witany jest z otwartymi ramionami, czyli do szpitali.

Brak rezydentur  jest problemem dla absolwentów wszystkich wydziałów. W tym roku, w województwie białostockim, na liście znalazło się jedno miejsce na stomatologii dziecięcej i trzy na zachowawczej. Tymczasem młodzi dentyści chcieliby robić specjalizacje w popularnych i dobrze płatnych dziedzinach, m.in. ortodoncji, protetyce, chirurgii stomatologicznej czy periodontologii.

Brak miejsca na tzw. rezydenturach jest problemem nie tylko lekarzy. Kto w Polsce zajmie się pacjentami, kiedy obecna kadra specjalistów odejdzie na emeryturę?