Student
Ankieta

- 02-09-2011
Studenci ze Szwecji, którzy podjęli studia medyczne i stomatologiczne w Polsce, mają problem ze zdaniem LDEP-u. Wg studentów pytania w wersji anglojęzycznej na egzaminie są tłumaczeniem wprost z języka polskiego – to powoduje, że z wieloma specjalistycznymi terminami z zakresu ortodoncji, chirurgii czy protetyki nie mieli do czynienia na zajęciach.
- (...) Wszystko to sprawiało, że wiele pytań jest mylących lub niezrozumiałych - opowiada jeden ze Szwedów. - Pytaliśmy naszych profesorów, jakich anglojęzycznych książek, poza kilkoma zalecanymi na stronie internetowej CEM, potrzebujemy do egzaminu. Wskazali kilka tytułów, ale podkreślali, że lepiej, byśmy przetłumaczyli jednak polskie książki, bo wiele pytań pochodzi bezpośrednio z tych podręczników.
Żaden z sześciorga Szwedów, którzy w ubiegłym roku ukończyli studia we Wrocławiu, nie zaliczył jeszcze LDEP-u, choć niektórzy podchodzili do niego już dwukrotnie. W całej Polsce na 60 obcokrajowców podchodzących do egzaminu, nie zaliczyła go połowa. Dla absolwentów obcojęzycznych lista książek zalecanych składa się z 14 pozycji, dla studentów polskich pozycji jest 37.
Mariusz Klencki, szef CEM, przyznaje, że z anglojęzycznymi egzaminami lekarskimi jest rzeczywiście problem. Zaznacza też, że prawo nie zezwala nam na przygotowanie innych pytań testowych, które odpowiadałyby programowi studiów anglojęzycznych na uczelniach medycznych lub dostępnej literaturze.
- Od razu pojawiłby się zarzut, że test dla obcokrajowców jest łatwiejszy – mówi M. Klenicki.
Prof. Marek Ziętek, rektor Akademii Medycznej we Wrocławiu mówi: - Mamy w planach kilkutygodniowy kurs przygotowawczy dla studentów anglojęzycznych, którzy mają zamiar podchodzić do LDEP-u.
Szwedzi stanowią poważną grupę obcokrajowców podejmujących kształcenie w Polsce. Studia w naszym kraju kosztują ich ok. 50 tys. euro. Jeśli nie zaliczą LDEP-u ani nie odbędą stażu podyplomowego, nie uzyskają prawa do wykonywania zawodu stomatologa. Tym samym nie będą mogli pracować i zarabiać na swoje utrzymanie, a część z nich nie będzie mogła spłacić kredytów zaciągniętych na kształcenie.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”