Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia
- 23-07-2009
Zęby tracimy przeważnie z powodu zaniedbań higienicznych. Do tego dochodzą: strach przed dentystą i nieumiejętne lub wykonywane byle jak szczotkowanie zębów. Niedawno opublikowany raport o stanie zdrowia zębów Dolnoślązaków jest przygnębiający: jest gorzej niż było 30 – 40 lat temu.
- Stan zdrowia zębów ludzi [z Dolnego Śląska – przyp. red.] jest fatalny - przyznaje wprost prof. Marek Ziętek, szef katedry periodontologii Akademii Medycznej we Wrocławiu i prezes Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego. - Teraz spadliśmy w rankingu. Na szarym końcu nie jesteśmy, ale do najlepszych już nie należymy - ubolewa profesor.
Wrocławscy dentyści zgodnie uważają, że na ten wynik składają się: brak profilaktyki, która jeszcze kilkanaście lat temu była prowadzona przynajmniej w szkołach – dzięki pracującym tam stomatologom; oraz zaprzestanie fluorkowania wody w naszym kraju. Teraz profilaktyka stomatologiczna w szkołach ogranicza się do fluoryzacji, która przeprowadzają szkolne higienistki.
-I niestety, na ogół robią to źle - nie kryje prof. Ziętek.
Wrocławscy uczniowie podstawówek i tak są w komfortowej sytuacji, ponieważ mogą brać udział w programie zapobiegania próchnicy, finansowanym z miejskiej kasy. Ale tylko od rodziców zależy, czy dziecko w porę trafi do stomatologa i czy nauczy się prawidłowo szczotkować zęby. Bo większość z Polaków – nawet, jeśli myje zęby systematycznie - robi to nieumiejętnie.
- Po umyciu zębów większość z nas nie odsłania warg, aby sprawdzić, czy nie zostały tam jakieś resztki jedzenia. A nici dentystycznych używa mało kto - mówi dr Paweł Bohater, wrocławski stomatolog.
Skutki nieprawidłowej lub niestarannej higieny jamy ustnej widać bardzo szybko. Kłopot w tym, że rzadko kto systematycznie odwiedza stomatologa, który w porę zaradziłby pierwszym objawom próchnicy. Zazwyczaj wizyta u dentysty odkładana jest na wiele miesięcy, a do gabinetu taki pacjent trafia najczęściej za późno – kiedy próchnica jest już tak zaawansowana, że konieczna jest ekstrakcja zęba.
-Z dzieciństwa został mi paniczny strach przed borowaniem. Jak sąsiad używa wiertarki, to dostaję gęsiej skórki, bo przypomina mi dźwięk wiertła dentystycznego - wspomina wrocławianka, która każdą wizytę u stomatologa odwleka w czasie, jak tylko się da. Pewien mieszkaniec Wrocławia pojawił się u stomatologa po … dekadzie.
- Na fotelu dentystycznym usiadłem po 10 latach, gdy nie mogłem już gryźć. Lekarz złapał się za głowę, gdy zobaczył moje zęby – wspomina mężczyzna. Przyznaje, że na leczenie kanałowe i protetyczne wydał już kilkanaście tysięcy złotych, a końca wydatków nie widać.
Są też rekordziści, którzy do dentysty nie chodzą po kilkadziesiąt lat.
- W przypadku zębów czas działa na niekorzyść pacjenta. Lepiej wydać 500 zł rocznie na leczenie próchnicy w początkowym stadium, niż później wiele tysięcy na uzupełnianie brakujących zębów - podkreśla dr Paweł Bohater.
Źródło: „Polska Gazeta Wrocławska”