Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia
- 23-02-2009
Zwiększające się zainteresowanie prostowaniem uśmiechu i spowodowany tym wzrost konkurencji wśród ortodontów wymusza spadek cen. Ci pacjenci, którzy jeszcze kilka lat temu byli przerażeni wysokim kosztem poprawy wady zgryzu, obecnie mogą być mile zaskoczeni. Coraz popularniejsze stają się nowoczesne rozwiązania. Nie tylko ze względu na to, że lubimy nowinki, ale i dlatego, że pacjent korzystający z nich rzadziej musi pokazywać się na wizytach kontrolnych. W przypadku leczenia prywatnego (a na takie najczęściej decydują się Polacy, ponieważ czas oczekiwania na wizytę u specjalisty przyjmującego w ramach kontraktu z NFZ jest niepomiernie długi – nawet ponad rok) początkowy wysoki koszt zakupu nowoczesnego aparatu ortodontycznego jest rekompensowany przez oszczędności wynikające z mniejszych wydatków ponoszonych na wizyty kontrolne. Ostateczna wysokość rachunku zależy od tego, w jakim mieście się leczymy i który ortodonta zajmuje się zgryzem.
Lawinowo rośnie zainteresowanie pacjentów systemami samoligaturującymi, których konstrukcje znacznie zmniejszają ból odczuwany podczas leczenia. To rozwiązanie stosuje się powszechnie w USA.
Ortodonci zauważają, że zgłasza się do nich coraz więcej osób, którzy wiek rozwojowy mają już dawno za sobą. Podkreślają też, że pacjenci są coraz lepiej poinformowani o możliwościach poprawiania kształtu zgryzu. Wciąż jednak pokutuje mit o tym, że aparat ortodontyczny przyspiesza psucie się zębów. Prawda zaś jest taka, że próchnica zaatakuje, kiedy higiena jamy ustnej jest niestaranna albo niesystematyczna. Jeśli zęby będą szczotkowane tylko z dwóch stron – co najczęściej ma miejsce, a nie z pięciu, wówczas fragmenty niedoczyszczone staną się ogniskami rozwojowymi próchnicy. I to niezależnie od tego, czy nosi się aparat czy nie.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”