Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia

- 21-06-2016
Naukowcy w poważnych badaniach wykazują, że pocałunki korzystnie wpływają na stan zdrowia tak całującego, jak i całowanego. W czasie całowania się dochodzi do wymiany dużej ilości śliny pomiędzy dwoma osobami, a wraz z nią – wszystkiego, co w niej się znajduje, w tym bakterii. Ślina to jedno z mediów przenoszących zarazki drogą kropelkową. Czy jednak z powodu ryzyka przeniesienia zakażenia należy zrezygnować z całowania się? Bynajmniej – bo pocałunki to również samo zdrowie dla jamy ustnej. Paradoksalnie korzyść przynosi właśnie wspomniana wymiana śliny wraz z zawartym w niej dobrodziejstwem inwentarza. Amerykańscy naukowcy twierdzą, że wymiana śliny podnosi naszą odporność, ponieważ znajdujące się w niej drobnoustroje obce dla mikroflory jamy ustnej osoby całującej się stymulują układ immunologiczny do wykrywania i zwalczania czynników nowych, które mogą stanowić potencjalne zagrożenie dla zdrowia. Oszacowano, że ok. 80 proc. bakterii mamy wspólnych, ale pozostałe to szczepy unikatowe i one właśnie po przedostaniu się w czasie pocałunku do innej jamy ustnej stanowią sygnał stymulujący odporność ustrojową.
Ponadto podczas całowania się znacząco wzrasta wytwarzanie śliny. Konsekwencją tego jest lepsze omywanie tkanek jamy ustnej, wypłukiwanie zanieczyszczeń spomiędzy zębów oraz buforowanie środowiska. Namiętny pocałunek może zatem zadziałać jak pasta do zębów: oczyści szkliwo i przywróci właściwe pH.
Dla własnego bezpieczeństwa nie całujemy się z osobami mającymi czynną infekcję rozsiewaną drogą kropelkową – wtedy unikamy ryzyka przeniesienia na siebie wielu schorzeń, w tym tzw. choroby pocałunków, czyli mononukleozy.
Źródło: „Metrocafe”