Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia
- 19-09-2011
35-letniej łodziance przez całe lata dokuczały choroby jamy ustnej i kłopoty z zatokami. Przyczyna została odkryta dopiero niedawno, po wykonaniu zdjęcia rentgenowskiego uzębienia. Okazało się, że w jednym z leczonych wiele lat temu zębów tkwił fragment ułamanej igły do leczenia kanałowego. Łodzianka nie wie, który stomatolog mógł ją tam pozostawić. Na kawałku igły był fragment plomby amalgamatowej, a takie uzupełnienia pacjentka miała robione w czasach późnej podstawówki. Jak przyznaje, w czasie, kiedy była nastolatką, leczyła się w gabinecie szkolnym, w spółdzielniach stomatologicznych i prywatnie. Teraz na endodontyczne leczenie zębów oraz usunięcie fragmentu igły musi wydać ok. 1200 zł.
Specjaliści prawnicy rozkładają bezradnie ręce: prawdopodobnie sprawa jest nie do ruszenia, ponieważ sama poszkodowana nie wie, który dentysta mógł być winowajcą, a dokumentacja z leczenia prawdopodobnie została już zniszczona. Obecne przepisy wskazują, że zaskarżać można błędy medyczne popełnione nie dawniej niż 20 lat temu. W praktyce dotyczy to jedynie błędów popełnionych po 1997 roku.
Do polskich sądów oraz do izb lekarskich trafiają tysiące skarg pacjentów odnośnie błędów medycznych. Część z nich jest załatwiana po myśli skarżącego.
- To pokazuje skalę problemu i to, jak te sprawy są traktowane - podkreśla Adam Sandauer z fundacji Primum Non Nocere. - Jeśli lekarze ponosiliby konsekwencje swojego działania, bardziej by uważali.
Źródło: „Polska Dziennik Łódzki”