Jeszcze niedawno leczenie kanałowe wywoływało paniczny strach przed dentystą. Współczesna endodoncja ma do zaoferowania krótsze leczenie, mniej stresujące zabiegi, terapię zakończoną sukcesem tam, gdzie dawniej ząb poddawano ekstrakcji. Duży postęp w uzyskiwaniu większej skuteczności i w zmniejszaniu bólu oraz dyskomfortu zapewniły nowe, szybsze narzędzia i urządzenia. Przeprowadzenie wielu zabiegów ratujących zęby przed ekstrakcją lub wypełnianie wyjątkowo cienkich kanałów o skomplikowanym przebiegu nie byłoby możliwe bez użycia technologii mikro, czyli bez użycia mikroskopu i mikrosilnika.

Mikroskop trafił do gabinetów, kiedy w tradycyjnym dotąd leczeniu stomatologicznym zaczęły zachodzić zmiany związane z wdrażaniem nowych materiałów i technologii. Teraz znajduje się na wyposażeniu większości lecznic dentystycznych. Przeprowadzenie leczenia kanałowego bez użycia tego przydatnego narzędzia oznaczało niekiedy wielkie trudności w znalezieniu i w dokładnym oczyszczeniu kanałów zębowych, bo mogą one swoim przebiegiem przypominać labirynt. Dentysta, który wykonuje leczenie pod dużym powiększeniem, może dostrzec subtelne różnice w barwie na powierzchni dna komory. Takie postępowanie pozwala uratować wiele zębów, które jeszcze dwie dekady wstecz trzeba byłoby usunąć – na przykład w sytuacji, kiedy w dnie komory udaje się mikroskopowo zdiagnozować przyczynę bólu w zębach już leczonych endodontycznie.

Mikrosilnik to kolejne narzędzie stworzone specjalnie na potrzeby leczenia kanałowego. Dawniej zabieg endodontyczny był uciążliwy dla pacjenta, wykonywało się go narzędziami ręcznymi i używało mikrosilników tradycyjnych. Te ostatnie nie spełniały, niestety wymagań względem nowoczesnych zabiegów i zostały zastąpione przez mikrosilniki nowe. Tu regulacja obrotów jest bardzo precyzyjna, a urządzenia są zabezpieczone przed zaklinowaniem lub złamaniem w kanale.

- To właśnie dzięki nowoczesnym maszynom i narzędziom aktualnie leczenie kanałowe, pomimo tego, że jest bardzo skomplikowane i męczące, sprawia wiele satysfakcji i przyjemności – mówi dentystka Katarzyna Korwin-Piotrowska.

Źródło: „Express Bydgoski”