Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 14-09-2010
Zęby się ruszają, dziąsła krwawią i bolą, zgryz się wypacza... Pacjent decyduje się iść nareszcie do dentysty – w nadziei, że ów, niczym cudotwórca, pomoże w leczeniu schorzenia, które w opinii chorego zwyczajnie się przyplątało. Co na to stomatolog? On wie, że choroby jamy ustnej to nie są dzieła przypadku. Chcąc być zupełnie szczerym, specjalista powinien uczciwie powiedzieć, że pacjent zapracował sobie na tę chorobę. Kwestią wymagającą osobnych rozważań jest reakcja, jaka może pojawić się u pacjenta na powyższe stwierdzenie lekarza. „Sami lekarze przyznają, że próbują być delikatni, zwracają uwagę na 'winę' pacjenta, mówią mu o niej, bo liczą że jego przyzwyczajenia mogą zmienić” - można przeczytać w magazynie „Żyjmy dłużej”. Tymczasem dla wielu pacjentów osobiste przyzwyczajenia to rzecz prawie święta, w wielu przypadkach wręcz niemożliwa do zmiany. Nawet w imię własnego zdrowia. Trudno zatem się dziwić, że część specjalistów opowiada się za wprowadzeniem restrykcyjnych rozwiązań w ubezpieczeniach, z których pokrywane są wydatki na leczenie. Po to, by zdyscyplinować pacjentów – dla ich dobra.
W naszym kraju bolączką jest traktowanie profilaktyki po macoszemu. W Skandynawii profilaktyka to podstawa. Opierając się na tej zasadzie, wprowadzono tam system ubezpieczeniowy, w którym mniej płacą ci zapobiegliwi, dbający o zdrowie. Wychodzą na tym dobrze pacjenci i sami pracownicy służby zdrowia.
„To, co nas nie zwala z nóg, zazwyczaj lekceważymy” - przeczytamy w „Żyjmy dłużej”. Dolegliwości przyzębia lub samych zębów też długo mogą nie dawać o sobie znać. Jednak, kiedy już pacjent poczuje swoją chorobę (ból, krwawienie, rozchwiane zęby...) i zgłosi się do lekarza, na leczenie zachowawcze może być za późno. Pozostaje zdecydowana interwencja chirurgiczna lub protetyczna.
„Wreszcie diagnoza padła. Musimy spojrzeć wstecz i zastanowić się, jakie zachowania i zaniechania doprowadziły do choroby. I w przypadku wielu z nich, przygotować się na brak współczucia” - można przeczytać w magazynie „Żyjmy dłużej”. Niestety, wielu lekarzy i stomatologów zdaje sobie sprawę z faktu, że pacjenci nie zawsze przyjmują z właściwą rozwagą to, co mówią specjaliści medycyny.
Pacjenci często znają przyczyny, które doprowadziły do istniejącego stanu zdrowia – bo czytają, słuchają, poszukują informacji. Czy robią coś w kierunku tego, by nie było jeszcze gorzej? Niestety, tylko część chorych radykalnie zmienia swoje przyzwyczajenia. Nie każdy też pacjent lekarskie zdanie „Zapracował/a pan/pani sobie na tę chorobę” bierze nie jako wytknięcie palcem, ale jako życzliwe stwierdzenie, które może być początkiem poszukiwań wspólnej drogi obu: pacjenta i lekarza, prowadzącej do odzyskania zdrowia.
Źródło: „Żyjmy dłużej”