Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 07-04-2016
W zeszłym roku NFZ wykonał pierwszy poważny ruch w kierunku ożywienia stomatologii dziecięcej działającej w ramach kontraktów: zmienił zasady podpisywania umów z dentystami, które wcześniej premiowały wszystkie inne gabinety, tylko nie te w szkołach, oraz wprowadził dodatkową punktację za prowadzenie działalności w placówkach oświatowych i podpisane porozumienie z dyrektorem szkoły.
Teraz przyszła pora na przyjrzenie się wycenie procedur. Efekt? Świadczenia stomatologiczne dedykowane dzieciom mają być lepiej wycenione. Dzięki temu dziecko u stomatologa będzie bywać częściej – ponieważ dentysta chętniej będzie przyjmował pacjentów, za których leczenie Fundusz Zdrowia zapłaci odpowiednie do kosztu usługi pieniądze. Na chwilę obecną za plombę wstawianą w zęby mleczne stomatolog otrzyma 30 zł; za tę samą, ale wstawioną w zęby osoby dorosłej – 40 zł.
– Wycena świadczeń dla dzieci jest zaniżona w stosunku do wyceny świadczeń dla dorosłych, więc dentyści nie są chętni do zajmowania się najmłodszymi – przyznaje Andrzej Jacyna, p.o. prezesa NFZ. Dodaje, że trwają prace nad tym, aby dentystów zachęcać finansowo i administracyjnie do opieki nad dziećmi.
Może lepsza wycena świadczeń stomatologii dziecięcej spowoduje wzrost zainteresowania dentystów leczeniem najmłodszych pacjentów? Bo wdrożone dotychczas zmiany nie spowodowały lawiny wniosków o współpracę dentystów z NFZ w ramach kontraktu. Fakt – dzieci bywają bardziej kłopotliwe niż dorośli, ale również potrzebują, aby zadbać o ich zęby.
Wraz z wprowadzeniem obowiązkowych książeczek zdrowia dla dzieci pojawiła się nadzieja, że milusińscy aż do 10. roku życia częściej będą bywać u stomatologa. To jednak standard, który obejmie dzieci urodzone w tym roku i później. O systematyczność w kontrolowaniu zębów dzieci, które na świat przyszły wcześniej, muszą zadbać ich opiekunowie – z własnej woli.
W działania na rzecz stomatologii najmłodszych zaangażowany jest m.in. Marek Michalak, rzecznik praw dziecka, który apelował do ministra zdrowia o utworzenie i wdrożenie narodowej strategii do walki z próchnicą.
Dotychczasowe próby zmian nie przynosiły efektów. Eksperci twierdzą, że aby doszło do przełomu w postrzeganiu ważności stomatologii dziecięcej, potrzebna jest radykalna zmiana. Powinno się promować profilaktykę stomatologiczną i edukację.
Obecny system dbania o zęby u dzieci został skrytykowany w 2013 r. w raporcie NIK. Zarzucono, że nie działa Narodowy Program Zdrowia, który zakładał zwiększenie odsetka dzieci i młodzieży objętych edukacją prozdrowotną, ograniczenie próchnicy oraz poprawę dostępu do leczenia stomatologicznego. Rok później złą sytuację na rynku stomatologii dziecięcej potwierdziły dane przedstawiane przez Dorotę Olczak-Kowalczyk, krajowego konsultanta w dziedzinie stomatologii: aż w 51 powiatach dzieci nie miały zapewnionej opieki stomatologicznej.
Stomatologię dziecięcą próbują reaktywować na własną rękę samorządy. Starają się, jak mogą. Ale tu potrzeba zmian na skalę krajową. I zdecydowanych.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”