Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 18-02-2016
Guma do żucia bez cukru, której zadaniem jest przywrócenie właściwych warunków pH w jamie ustnej i ochrona zębów przed próchnicą to wynalazek z XX wieku. Samą gumę do żucia rozpropagował William J. White, amerykański przedsiębiorca, który zaczynał od produkcji cukierków i popcornu, ale milionów dorobił się na gumie właśnie. Doszedł on 100 lat temu do wniosku, że mieszkańcy Ameryki są tak nerwowi, że muszą coś gryźć. Lub żuć. Tak rozpoczęła się współczesna kariera gumy do żucia – choć tradycja przeżuwania rozmaitych materiałów i w celu niekoniecznie służącym rozładowaniu napięcia nerwowego liczy sobie już kilka tysięcy lat.
Ludzie w zasadzie żuli od zawsze – a przynajmniej od ok. 5 tysięcy lat, co potwierdzają znaleziska w Kierikki w Finlandii. Na odkrytych tam kawałkach żywicy widać odciśnięte ślady ludzkich zębów. W starożytnej Grecy popularnością cieszyło się żucie mastyksu, czyli żywicy pistacji kleistej, a dawne mieszkanki Egiptu żuły kuleczki z mirry, melona i żywicy z kadzidła, dzięki którym ich oddech zachowywał balsamiczną świeżość. W tym samym czasie – aż po kres plemiennej historii – Majowie i Aztekowie żuli kawałki zaschniętego soku mlecznego z sapodilli (sączyńca właściwego), zwrotnikowego drzewa owocowego, a rdzenni mieszkańcy Ameryki Północnej żuli żywice świerków,. Zwyczaj ten przyjęli od nich biali koloniści. W krajach Azji popularne jest także dziś żucie betelu, czyli orzechów palmy arekowej zawijane w liście betelu pieprzowego. Amatorom tej namiastki gumy do żucia nie przeszkadza, że ślina i dziąsła robią się od tego ceglastoczerwone a zęby czarne. Tu liczy się lekki rausz.
Gumę do żucia opartą na żywicy świerkowej i wosku pszczelim w 1869 r. opatentował dentysta z Mount Vernon William Finley Semple (1832-1923). Zrobił to z myślą o czyszczeniu zębów i wzmacnianiu szczęk. Niestety, nie rozpoczął jej produkcji. Pierwsza bezsmakowa guma do żucia pojawiła się na rynku w 1871 r. jako efekt olśnienia, które naszło fotografa Thomasa Adamsa, po tym, jak usłyszał, że w sklepie spożywczym pewna dziewczynka poprosiła o cukierki do żucia. Wcześniej były generał armii meksykańskiej podarował mu gumę Chicle (z sączyńca), zlecając mu stworzenie syntetycznego kauczuku. Zadanie się nie powiodło, ale za to produkcja gumy do żucia okazała się pomysłem trafionym. 8 lat później świat poznał smak pierwszej aromatyzowanej gumy do żucia. Pachniała aromatem woniawca balsamowego – popularnego składnika balsamu Tolu, który dodawany był do syropu na kaszel. W 1884 roku powstała pierwsza guma lukrecjowa, a w krótkim czasie potem Chicle zaczęto wzbogacać w miętę, goździki, cynamon, cukier i syrop kukurydziany.
Cukier w gumie został zastąpiono przez sorbitol z powodu... kryzysu, który miał miejsce podczas II wojny światowej. Decyzją kierownictwa Wrigley Company z powodu kłopotów z zaopatrzeniem marki gum tej firmy takie, jak Juicy Fruit, Wrigley’s Spearmint i Doublemint miały trafiać do armii (bo żucie rozładowywało stres), a na potrzeby cywilów wypuszczono na rynek oszczędną wersję gumy. Marka nazywała się Orbit.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”