Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 16-10-2014
Turystyka medyczna to jedna z piętnastu branż gospodarki uznana za priorytetową polską specjalność na eksport. W świetle znakomitych wyników finansowych uzyskiwanych przez niektóre lecznice dzięki turystom zagranicznym jeszcze kilka lat temu kreślono hurraoptymistyczne stwierdzenia, że w ciągu najbliższego czasu turystykę stomatologiczną i medyczną czeka niesłychany boom. Oczekiwano go szczególnie po wdrożeniu w październiku zeszłego roku unijnej dyrektywy o transgranicznej opiece medycznej. Boomu na razie nie ma, ale jest za to pewna tendencja wzrostowa. Kilka lat temu mówiło się o 500 tysiącach pacjentów zagranicznych, którzy będą przyjeżdżać do Polski na leczenie zębów i inne zabiegi. Obecne wyliczenia są bardziej stonowane.
- Nasze szacunki są ostrożne, tych 300 tysięcy to łączna liczba przyjeżdżających do Polski, razem z podróżującymi do ośrodków uzdrowiskowych – mówi Artur Gosk, prezes Polskiego Stowarzyszenia Turystyki Medycznej (PSTM). I dodaje:
- A taka stricte medyczna turystyka, czyli liczba korzystających z zabiegów leczniczych w Polsce, wynosi 60-80 tysięcy pacjentów. Na razie nie obserwujemy, by ich było znacząco więcej, a na podsumowanie efektów dyrektywy, jak już wejdzie, trzeba będzie poczekać co najmniej rok.
Firmy, które umawiają pacjentów na wizyty w Polsce, notują co roku większe zainteresowanie zagranicznych gości. Polskie ceny i kwalifikacje polskich specjalistów oraz wyposażenie nowoczesnych placówek ciągle są naszymi atutami przetargowymi. Węgrów, którzy specjalizują się w turystce leczniczej dłużej niż Polacy, na razie nie mamy szans pokonać – bo brakuje nam pieniędzy i zrozumienia tego, ile turystyka medyczna może przynieść krajowej gospodarce i samym pracownikom służby zdrowia.
Choć dziedzina ta powinna budzić poważne zainteresowanie praktycznie każdego menadżera placówki leczniczej, tak nie jest.
- Rzadko się zdarza, żeby kliniki się nastawiały na turystykę medyczną, walczyły o zagranicznych pacjentów, zmieniały się pod nich. Większość nie chce albo nie wie jak - ubolewa A. Gosk.
Lecznice muszą przede wszystkim przystosować się do standardów zachodnich: pod względem wyposażenia i jakości obsługi pacjenta; czasem wiąże się ze zdobyciem akredytacji. To wymaga wysiłku ze strony całego personelu oraz dużych nakładów finansowych. Przykładowo: akredytacja amerykańska jest bardzo droga – dla szpitala to wydatek nawet ok. 100 tys. zł. Jednak, jak przekonują eksperci, już leczenie pierwszej dziesiątki pacjentów z Ameryki oznacza dla lecznicy zwrot poniesionych wydatków.
Źródło: „Służba Zdrowia”