Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 21-07-2014
W „Przeglądzie” (wydanie z dnia 14.07.2014 r.) ukazał się interesujący artykuł, którego autor, Jan Rauch, doktor nauk medycznych, dentysta z prawie 40-letnim stażem, członek Zarządu Wojewódzkiego Polskiego Towarzystwa Stomatologicznego na Górnym Śląsku (Zabrze), przewodniczący Komisji Historycznej ZG PTS w Krakowie, z lekarską precyzją przedstawia fakty, które doprowadziły do tego, że obecne rankingi, badania i monitoringi dotyczące zdrowia jamy ustnej obfitują w wyniki bynajmniej nie nastrajające pozytywnie, nakreślił wątek przyczynowo-skutkowy fatalnej kondycji zębów i rolę, jaką w zachowaniu zdrowia jamy ustnej odgrywają NFZ, profilaktyka od najwcześniejszych lat, stała opieka stomatologiczna w szkole i systematyczna kontrola zdrowia zębów w dorosłym życiu, powiązane ze sobą rozmaitymi zależnościami.
„Stomatologia nie służy upiększaniu zębów, lecz przede wszystkim ich leczeniu i zapobieganiu wielu schorzeniom, które mają początek w jamie ustnej. W końcu zabiegi wykonują lekarze, a nie np. kosmetyczki. Niestety, dla decydentów NFZ ten pierwszy aspekt, kosmetyczny, jest chyba najważniejszy” – czytamy w jednym z fragmentów artykułu. W innym miejscu zaś: „Jeden z decydentów w NFZ powiedział kiedyś, że nakłady na stomatologię muszą być mniejsze, ponieważ „jest różnica między pacjentem z bolącym zębem a z zawałem”. W istocie jest, ten pierwszy może poczekać nieco dłużej”.
W świetle wyników najnowszych badań, które ponad wszelką wątpliwość wykazały związek między nieleczonymi zębami a zawałem, chorobami krążenia czy nerek, nie ma już miejsca na zastanawianie się, czy warto zęby leczyć, czy nie, lecz pojawia się nagląca potrzeba jak najszybszego naprawienia systemu dostępności do usług stomatologicznych, o których wszyscy wiedzą, że są drogie, ale nie wszyscy wiedzą też (lub chcą pamiętać), że leczenie następstw nieleczonej próchnicy czy chorób przyzębia silnie napędza machinę wzrostu kosztów opieki medycznej. „Reformę ochrony zdrowia wprowadzali, jak widać, ludzie nieumiejący liczyć. Przecież cały cywilizowany świat wie, że jeden dolar przeznaczony na profilaktykę schorzeń, opiekę nad dzieckiem i młodocianym, nad kobietą w ciąży i w okresie połogu, że o pracownikach szkodliwych działów gospodarki nie wspomnę, to w przyszłości od kilku do kilkunastu dolarów oszczędności. Ale nas widocznie stać na taką rozrzutność” – pisze autor i wskazuje, że po zakończonym w czerwcu postępowaniu konkursowym NFZ w zakresie usług stomatologicznych „po raz kolejny zakontraktowano mniej świadczeń niż w poprzednim konkursie ofert, zwłaszcza w małych ośrodkach zdrowia na terenach wiejskich, gdzie ta pomoc jest szczególnie potrzebna”.
Źródło: „Przegląd”