Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 27-05-2014
Z najnowszego badania Ipsosu przeprowadzonego wespół z Polskim Towarzystwem Stomatologicznym w pięciu województwach: opolskim, warmińsko-mazurskim,świętokrzyskim, podkarpackim i lubelskim wynika, że o ile w miastach dzieci mogą liczyć jeszcze na jakąkolwiek opiekę stomatologiczną, o tyle na wsiach często nie ma jej wcale. Wyniki raportu świadczą o tym, jak silny wpływ na zdrowie jamy ustnej najmłodszych ma choćby szczątkowa opieka stomatologiczna: próchnicę u dzieci z miast diagnozuje się u 79% badanych, zaś u młodego pokolenia mieszkającego na wsi – aż u 88%.
Stomatologia dziecięca, która przez całe dekady w poprzednim systemie dobrze funkcjonowała między innymi dzięki szkolnym gabinetom, znalazła się w zapaści – podobnie jak zdrowie zębów polskich dzieci. Teraz opieka stomatologiczna w szkole jest zjawiskiem porównywalnym do efemerydy: po wprowadzeniu kilka lat temu nowych przepisów odnośnie kontraktowania, wiele gabinetów stomatologicznych poznikało ze szkół. Społeczeństwo coraz bardziej jednak chce, aby do placówek oświatowych gabinety stomatologiczne wróciły; im szybciej, tym lepiej.
Resort zdrowia jest regularnie indagowany o to, czy w tej sprawie coś się robi. Niestety, na razie nie ma co liczyć na reaktywację szkolnej stomatologii – bo ministerstwo ma inny pomysł:
- Pracujemy nad prawnym uregulowaniem współpracy między pielęgniarką szkolną a dentystą. Chcemy też wprowadzić książeczki zdrowia dziecka, dzięki którym stomatolog będzie stymulowany do wpisywania wyników badań jamy ustnej, a rodzic do zgłaszania się z nim do lekarza – tłumaczy wiceminister Neumann.
Cześć rodziców jest za tym, aby kontrole zdrowia zębów, podobnie jak szczepienia, były obowiązkowe, najlepiej od drugiego roku życia – wtedy dziecko u stomatologa musiałoby się stawiać regularnie. Również pediatra podczas bilansu mógłby badać zdrowie jamy ustnej i w razie potrzeby kierować do stomatologa.
Stomatologia dziecięca w naszym kraju wymaga odbudowy – jak najszybciej. Jednak proces ten nie może polegać jedynie na zwiększeniu puli środków finansowych przyznanych na leczenie dziecięcych zębów.
- (..) Trzeba ją [stomatologię dziecięcą – przyp. red.] odtworzyć od podstaw, bo znikła, choć w czasach PRL działała bardzo dobrze i tak wiele dzieci nie chorowało wtedy na próchnicę – mówi Robert Stępień, dentysta z Okręgowej Rady Lekarskiej w Krakowie
Zwiększenie ilości pieniędzy przeznaczanych na stomatologię dziecięcą też byłoby rozsądnym posunięciem, bo w 2012 roku NFZ wydał na tę dziedzinę zaledwie 170 tys. zł, przy czym cały jego budżet opiewał na 65 mld zł.
Źródło: „Rzeczpospolita”