Dziecko
Ankieta
- 04-02-2008
Polacy coraz większą wagę przykładają nie tylko do dbania o stan zdrowia swoich zębów. Powszechnie zaczynają też troszczyć się o leczenie wad zgryzu.
Jednak ortodontów, którzy mają podpisane kontrakty z NFZ jest znikomo mało. W większości wypadków to gabinety prywatne, gdzie za leczenie trzeba sporo płacić.
W niektórych rejonach Polski umówienie wizyty u ortodonty, który ma podpisany kontrakt z NFZ graniczy z cudem. Na wizytę na Podkarpaciu czy Mazowszu czeka się miesiącami; na Śląsku jest jeszcze gorzej – tutaj do specjalisty z kontraktem czeka się nawet 2 - 3 lata!
Obie strony, czyli i ortodonci, i NFZ deklarują, że robią wszystko, co możliwe, by pacjenci jak najmniej wykładali na leczenie z własnej kieszeni. Zastanawia jednak brak rzeczywistych skutków tych zapewnień. Pracownicy Funduszu twierdzą, że to ortodonci niechętnie podpisują kontrakty; ci ostatni zaś kontrują, iż to Fundusz odmawia zakontraktowania ich usług.
Sytuacja w niektórych rejonach kraju powinna ulec poprawie, (np. w Rzeszowie), gdzie więcej ortodontów zdecydowało się podpisać kontrakty z NFZ. Gdzie indziej będzie gorzej – zdarzają się przypadki, gdzie ze współpracy z Funduszem rezygnuje ostatni specjalista ortodonta w dużym mieście.
Tymczasem nie każdego stać na prywatne leczenie wad zgryzu. Nie każdy może też czekać w kolejce – dotyczy to szczególnie dzieci. Jeśli w porę nie wychwyci się nieprawidłowości i nie podejmie leczenia u Jasia, Jan będzie na pewno miał poważne problemy ze zgryzem i uzębieniem; a być może i ze swoją psychiką, popadając w kompleksy.
Koszt kompleksowego leczenia ortodontycznego, czyli poradnictwo, wydatki na aparat i opieka nad pacjentem, sięga od kilku do kilkunastu tysięcy złotych. Niewielu, wbrew pozorom, na to stać.
A interpelacje poselskie, kierowane w sprawach zwiększenia dostępności do refundowanych usług ortodontycznych, wywołują słaby oddźwięk u decydentów.
Źródło: „Nowiny”