Dziecko
Ankieta
- 28-01-2011
Opieka stomatologiczna w szkole praktycznie nie istnieje. Likwidacja szkolnych gabinetów rozpoczęła się w 1995 r., a cztery lata później odnotowano największe jej nasilenie. Organizowano przetargi i wyprzedawano wyposażenia ówczesnych szkolnych gabinetów. Decyzję o likwidacji gabinetów w szkołach tłumaczono tym, że to rodzice są odpowiedzialni za dzieci i to oni mają zadbać o zachowanie w zdrowiu uzębienia swoich pociech.
- Niestety, decydenci zapomnieli, że nie wszystkie dzieci mogą liczyć na identyczną pomoc, bo nie każdego rodzica stać na plombę za 150-200 zł . W innych krajach Europy, sytuacja została rozwiązania poprzez wprowadzenie specjalnych świadczeń zdrowotnych dla dzieci - komentuje dr Urszula Paździorek-Pawlik, tyska radna i lekarz.
Decyzja ówczesnych władz mści się już teraz: u prawie wszystkich dzieci notuje się próchnicę, a u części pojawiają się inne schorzenia jamy ustnej. Okazało się, że likwidacja szkolnych gabinetów to była źle pojęta oszczędność. Osoby bezpośrednio zaangażowane w prace nad naprawą tego stanu rzeczy alarmują, że jeśli nic się nie poprawi w dostępności dzieci do usług stomatologicznych, tym, którzy dziś są uczniami, za ćwierć wieku potrzebne będzie kosztowne leczenie protetyczne – bo na zakładanie plomb będzie dla nich już za późno.
Problemem zwiększenia dostępności usług dentystycznych dla dzieci zajął się już Marek Michalak, Rzecznik Praw Dziecka. Zauważa on, że to nie tylko brak gabinetów w szkołach doprowadził do tego, iż zęby najmłodszych Polaków są w tak fatalnej kondycji.
- Brakuje też osób wykonujących zawód stomatologa dziecięcego. Trzeba go wpisać na listę specjalizacji priorytetowych, bo to może zachęcić młodych lekarzy dentystów do wyboru tej specjalizacji – mówi rzecznik.
Na razie w odrodzenie szkolnej opieki stomatologicznej wierzy niewielu. Nikt zaś nie wie, kto miałby na ów projekt wykładać pieniądze. Rzecznik upatruje zatem ratunku w dentobusach – autobusach krążących po kraju, wyposażonych w specjalistyczny sprzęt stomatologiczny. Podróżujący nim stomatolodzy docieraliby do każdego zakamarka Polski – a szczególnie tam, gdzie o stacjonarną opiekę stomatologiczną jest szczególnie trudno.
Źródło: „Polska Dziennik Zachodni”