Dziecko
Ankieta
- 23-07-2009
Pomimo przyjętych wcześniej założeń, iż młode pokolenie Polaków ma być piękne i zdrowe, dzieci rosną nam chore i zaniedbane – dotyczy to strefy zdrowia fizycznego a także psychicznego.
- Likwidacją szkolnej służby zdrowia - mówi prof. Jerzy Bodalski - doprowadzono do likwidacji dokumentowanych wskaźników rozwoju fizycznego dzieci i młodzieży, profilaktycznych badań okresowych młodzieży szkolnej i dyspanseryzacji chorób. Także do likwidacji gabinetów stomatologicznych i profilaktyki przeciw próchnicy zębów.
Opieka stomatologiczna w szkole była potężnym sprzymierzeńcem profilaktyki przeciwpróchnicznej. Skutkiem wyprowadzenia stomatologów ze szkół jest drastyczny wzrost częstotliwości pojawiania się ubytków w zębach oraz przyspieszenie tempa rozwoju chorób jamy ustnej i dolegliwości będących konsekwencjami nieleczonych wad zgryzu.
Dla Polaków wzorem do naśladowania powinny być kraje, które opracowały i zrealizowały przyjęte cele w walce z próchnicą. Szacuje się, że w stosunku do tych właśnie państw pod względem realizacji polityki przeciwpróchnicznej jesteśmy opóźnieni o co najmniej 10 lat.
„Prof. Jerzy Bodalski z Kliniki Chorób Dzieci Uniwersytetu Medycznego w Łodzi powołując się na oficjalne źródła podaje następujące dane: • w województwie łódzkim co czwarte dziecko w wieku 0-14 lat dotknięte jest chorobą przewlekłą: alergią, astmą, chorobami oczu • co dziesiąte dziecko w Polsce ma ułomności ograniczające jego aktywność w porównaniu z rówieśnikami, które wymagają dodatkowego zaopatrzenia i korzystania ze specjalnej pomocy jak aparat słuchowy, okulary, kule, itp. „ - czytamy w „Gabinecie Prywatnym”. Do smutnego obrazu zdrowia fizycznego polskich dzieci dochodzą jeszcze niewesołe statystyki dotyczące zdrowia psychicznego, które – wg autorytetów medycznych – jest w gorszym stanie niż kondycja fizyczna.
- Z tego pobieżnego przeglądu wyłania się smutny obraz sytuacji polskiego dziecka oraz ogrom problemów, które stoją przed społeczeństwem, by z pełnym poczuciem odpowiedzialności zadbać o przyszłe pokolenia, które w najbliższej przyszłości kreować będą wizerunek Polski w świecie. Smutne jest także to, że tego problemu prawie nikt nie zauważa, a głos tych, którzy to widzą, nie jest brany pod uwagę – mówi prof. Badalski.
Dlaczego jest tak źle?
-
Brak opieki medycznej i stomatologicznej w szkołach doprowadził do tego, że dzieci mają kontakt z lekarzami przeważnie w sytuacjach bezwzględnie wymagających konsultacji medycznej.
-
Zbyt mała liczba pielęgniarek i higienistek przypadających na liczbę dzieci uczęszczających do szkoły oznacza, iż uczniowie są badani zbyt pobieżnie. „Jedna pielęgniarka ma pod swoją kuratelą np. cztery szkoły, biega od jednej do drugiej gubiąc w tym zabieganiu problemy zdrowotne swoich podopiecznych” - podaje „Gabinet Prywatny”.
-
Niedobór kadr pediatrycznych powoduje, że na konsultację medyczną u tego specjalisty czeka się bardzo długo. W efekcie dzieci często trafiają do lekarzy pierwszego kontaktu. „Pediatrów nie zatrudnia się na etatach w przychodniach zdrowia, bo NFZ nie podpisuje takich kontraktów. Wolność wyboru dano za to przychodniom zdrowia, które - jeśli chcą - mogą zatrudnić pediatrę w charakterze ... „podwykonawcy usług medycznych" - podaje „Gabinet Prywatny”
-
Ograniczony i zbyt krótki limit czasowy nie pozwala na dokładne badanie dziecka.
-
Drogie jest leczenie szpitalne, wymagające niejednokrotnie konsultacji wielu specjalistów. „Procedury kosztują de facto drożej niż w przypadku osób dorosłych. Badania wymagają często wysoko specjalistycznej aparatury oraz udziału zwiększonego zespołu lekarskiego i pielęgniarskiego. Nierzadko trzeba leczyć dzieci na kilku oddziałach. Narodowy Fundusz Zdrowia dobrze o tym wie, ale nie chce tego uznać” - dowiadujemy się z „Gabinetu Prywatnego”.
-
Niedopracowane przepisy i nieznajomość praw, które przysługują dzieciom, nie pozwalają w pełni wykorzystywać przysługujących im uprawnień.
-
Zagrożenie ubóstwem w wielu przypadkach pociąga za sobą rezygnację z korzystania z fachowej opieki medycznej. „(...)w porównaniu do wielu krajów UE polskie dzieci są najbardziej zagrożone ubóstwem. Populacja poniżej 15 roku życia, wykazuje o 40 proc większe ryzyko zgonu niż ich rówieśników w krajach unijnych. Co czwarte dziecko żyje w biedzie lub na skraju ubóstwa. Takie dane zawiera raport Komisji Europejskiej. Bieda jest wrogiem i zagrożeniem dla zdrowia. W biednych rodzinach zdrowie dzieci odsunięte zostaje na dalszy plan” - informuje „Gabinet Prywatny”.
Niedawno Ministerstwo Zdrowia w odpowiedzi na interpelację poselską podało, iż obowiązujące akty prawne dotyczące opieki medycznej nad młodymi Polakami: „w pełni zapewniają dzieciom i młodzieży opiekę zdrowotną obejmującą zapobieganie chorobom, wykrywanie chorób, leczenie oraz zapobieganie niepełnosprawności" (cytat za „Gabinetem Prywatnym”). Jednak czy tak jest w rzeczywistości?
Źródło: „Gabinet Prywatny”