Dziecko
Ankieta
- 09-01-2009
- Procedury stomatologiczne dla dzieci są żenująco słabo wycenione - przyznaje prof. dr hab. Barbara Adamowicz-Klepalska, konsultant krajowy w tej dziedzinie i dodaje:
- W zakresie opieki stomatologicznej polskie dziecko zostało ubezwłasnowolnione przez obecny system. Dziecko zostało pozostawione samo sobie, bo po co leczyć zęby mleczne, przecież i tak wypadną. Tymczasem pediatrzy sygnalizują wzrost zachorowań na astmę oskrzelową wśród dzieci! Nic w tym dziwnego -„beztlenowce" z zębów zgorzelinowych to najbardziej zjadliwe bakterie. Dziecko łyka ich biliony i ma je w całym organizmie! Zdaniem pediatrów, zepsute zęby winić też trzeba za wzrost zachorowań na cukrzycę.
Jak widać, nie warto szukać oszczędności na leczeniu dzieci, ponieważ zaniedbane uszkodzenia zębów odbijają się na spadku ogólnoustrojowej kondycji i prowadzą do wielu groźnych oraz kosztownych w diagnozowaniu i leczeniu chorób. Pomimo oczywistości tego stwierdzenia, NFZ opatruje żenująco niskimi stawkami punkty rozliczeniowe za leczenie zębów u dzieci. Dlatego coraz mniej stomatologów decyduje się na podpisanie takiej umowy. Skutkuje to za małą liczbą dentystów w stosunku do rzeczywistych potrzeb. Np. na Pomorzu działają jedynie dwie większe placówki, w których leczy się dzieci. To poradnia stomatologii dziecięcej w Akademii Medycznej w Gdańsku oraz poradnia dla dzieci w Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej w Gdańsku. Każdego dnia przyjmują wielu pacjentów, ale to i tak nie zaspokaja potrzeb. Do tych poradni przyjeżdżają rodzice z dziećmi z odległych nawet zakątków województwa, odsyłani do tej pory z kwitkiem przez lokalnych dentystów. Dla wielu z nich gdańskie przychodnie są ostatnią deską ratunku, by ulżyć ich dzieciom w cierpieniach spowodowanych problemami z zębami. Tak jest w przypadku 4-letniego Michałka, który do tej pory peregrynował od gabinetu do gabinetu. Próchnica natychmiast atakowała świeżo wyrżnięte mleczaki. Kolejni dentyści z małych miasteczek tylko rozwiercali zęby i odsyłali malca z kwitkiem twierdząc, że „dziecko nie współpracuje”. Kiedy pojawił się ból, matka przeżyła szok, gdy na pogotowiu kazano jej zapłacić za wizytę 220 zł. Bezpłatną i kompleksową pomoc zaoferowano dopiero w gdańskiej Akademii Medycznej. W wieku 4 lat malec ma do usunięcia 12 zębów! Ten przykład wskazuje, jak powstaje kosztowna reakcja łańcuchowa: nieprawidłowości w podstawowej opiece stomatologicznej wymagają podjęcia coraz droższego leczenia.
Źródło: „Polska Dziennik Bałtycki”