Polska prasa rozpisuje się o skutkach braku kontraktów w stomatologii i o kłopotach pacjentów z Podkarpacia, Małopolski i Śląska, którzy z powodu niepodpisania odpowiedniej liczby kontraktów z dentystami pozbawieni są dostępu do leczenia stomatologicznego na ubezpieczenie.

Najgorzej jest na Podkarpaciu, gdzie umów nadal nie ma ponad 300 dentystów. Pacjenci narzekają, lekarze utrzymują swoje warunki współpracy z Funduszem, NFZ obstaje przy swoim. W takiej sytuacji żadna ze stron biorących udział w tej sprawie nie jest zadowolona. Fundusz, zgodnie z obietnicą, że nie pozostawi pacjentów bez dostępu do usług dentystycznych, ogłosił dodatkowy konkurs na podpisanie umów z dentystami. Lekarze nie chcą jednak dyktatu instytucji, ale rzeczowych negocjacji.

- Przystąpimy do konkursu, bo bez tego tysiące mieszkańców Podkarpacia nadal miałoby utrudniony dostęp do stomatologa. Jednak strategię rozmów z funduszem ustalimy na specjalnym zebraniu członków związku - powiedział Aleksander Kubit, prezes Podkarpackiego Oddziału Związku Lekarzy Dentystów.

Poprzednia edycja konkursu zakończyła się podpisaniem jedynie części potrzebnych kontraktów. Dentyści chcieli więcej pieniędzy, ale Fundusz nie zgodził się na ich propozycje. Zaproponował za to przyjmowanie większej liczby pacjentów. Stomatolodzy odmówili; posiłkowali się w argumentacji przykładami rejonów, w których tamtejsze oddziały NFZ wyceniły punkt rozliczeniowy wyżej niż miało to miejsce na Podkarpaciu.

- Gabinety czynne byłyby dłużej, lekarze więcej by zarobili. Jednak nie wszyscy przystali na nasze propozycje. O tym, że nie były krzywdzące świadczy fakt, że w województwach: lubelskim, świętokrzyskim i podlaskim świadczenia ogólnostomatologiczne kontraktowano po niższych cenach niż na Podkarpaciu - mówi Marek Jakubowicz z oddziału NFZ w Rzeszowie.

Nowy konkurs ogłoszony został na starych zasadach – Fundusz tłumaczy, że ich zmiana byłaby nieuczciwa w stosunku do tych stomatologów, którzy już podpisali umowy. Dentyści bez kontraktów mówią, że ci, którzy umowy na świadczenia stomatologiczne już mają, często podpisywali je, by zapewnić utrzymanie rodzinie.

Istniejąca sytuacja frustruje też kierowników przychodni, którzy zmuszani są do zamykania gabinetów i zwalniania pracowników, oraz członków samorządu lekarskiego.

- Interweniowałem osobiście w sprawie pacjentki z Olkusza z otwartą zatoką, czyli bardzo poważnym stanem zapalnym w jamie ustnej. Powinna otrzymać natychmiast pomoc, ale odesłano ją do odległego o 50 km Krakowa - opowiada dr Stępień, wiceprezes Małopolskiej Izby Lekarskiej.

Źródła: „Dziennik Polski”, „Super Express”, „Nasz Dziennik”