Implanty to obecnie najdoskonalsza forma przywracania funkcjonalności aparatu żującego. Leczenie protetyczne, które wykorzystywało korony i mosty, w znacznym stopniu obciążało sąsiadujące z luką zęby i tkanki. Implanty takich minusów nie mają. A o ich niewątpliwych zaletach świadczy rosnąca popularność wśród pacjentów. Granicą ilości wykonanych wszczepów jest jedynie zasobność portfela pacjenta. Ale jak zauważają implantolodzy, coraz więcej osób woli zrezygnować z dwóch wycieczek w tropiki i sprawić sobie zęby, które będą pięknie wyglądać i przede wszystkim umożliwią normalne życie – również w przypadkach, kiedy pacjent z powodu choroby nowotworowej utracił szczękę albo żuchwę.

Głównym źródłem wiedzy dla implantologa o warunkach, w jakich przyjdzie mu pracować, są zdjęcia rtg i ct. Od ich wykonania oraz szczegółowej analizy obrazu zaczyna się przygoda ze wszczepianiem tytanowych wkrętów i odtwarzaniem uzębienia.

Specjaliści podkreślają, że implanty w 100 procentach zastępują utracone zęby i jeśli są wszczepione przez fachowca znającego się na rzeczy, mogą wystarczyć na całe życie. Ale uwaga! Implantolodzy podkreślają również, że co innego wskazania medyczne lub estetyczne do wykonania wszczepów odtwarzających uzębienie, a co innego widzimisię pacjenta, który wymarzył sobie radykalną odmianę wyglądu swoich zębów.

- Każdy zabieg chirurgiczny niesie ze sobą ryzyko powikłań, nie podjęłabym się usuwania zdrowych zębów z powodu widzimisię pacjenta. Kształt, kolor zębów można zmieniać na inne sposoby, jednym z nich są m.in. licówki. Można też rozpocząć leczenie ortodontyczne, jeśli występuje wada zgryzu - wyjaśnia dr n. med. Aneta Neskoromna-Jędrzejczak
Jako że przez część Polaków leczenie zębów i higiena jamy ustnej traktowane są nadal po macoszemu, zatem implantolodzy będą mieli na dość długo pełne ręce roboty.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”