W „Gazecie Wyborczej” ukazała się rozmowa z Barbarą Kawińską, wicedyrektorem pomorskiego oddziału NFZ, której tematem były cięcia w kontraktach stomatologicznych na Pomorzu. W tym roku oddział ten otrzymał o 80 mln zł mniej niż w zeszłym – to przyczyna wprowadzenia redukcji w liczbie kontraktów.

Na pytanie, czy dlatego pomorski oddział Funduszu obciął finansowanie stomatologii, ponieważ nie jest to dziedzina ratująca życie, Barbara Kawińska wyjaśniła:

- To jest taka różnica jak między pacjentem z bolącym zębem a pacjentem z zawałem. Ten pierwszy jest w stanie sam dojechać do przychodni, wytrzymać dzień czy nawet dłużej, chory z zawałem wymaga specjalistycznej pomocy natychmiast, bo może umrzeć. Tak, nie mogliśmy zabrać pieniędzy z leczenia szpitalnego, bo to w większości usługi ratujące życie.

Pomorscy pacjenci mogli do tej pory korzystać z usług 600 gabinetów, mających podpisane kontrakty z Funduszem. Po konkursie okazało się, że zakontraktowano o 100 podmiotów mniej niż w zeszłym roku.

- Czyli mieszkańcy Pomorza mogą leczyć się w tym roku w 500 poradniach. To mniej niż w ubiegłych latach, ale nie na tyle, żeby nagle od marca pacjenci stracili dostęp do stomatologa. Problem będzie tak naprawdę polegał na tym, że trzeba będzie może poszukać gabinetu winnym miejscu, pojechać parę przystanków dalej, może trochę dłużej poczekać – mówi B. Kawińska i dodaje, że urzędnicy wybierali te dziedziny, w których cięcia wydawały się najmniej dotkliwe dla pacjentów. Tymczasem redukcje akurat w stomatologii uderzą w kieszenie najuboższych, ponieważ pacjenci, których na to stać, i tak leczą się prywatnie. Z usług dentystów na ubezpieczenie korzystają głównie osoby w trudniejszej sytuacji finansowej oraz emeryci i renciści; i to ich czekają poszukiwania gabinetu posiadającego umowę z Funduszem.

Informacje o zakontraktowanych placówkach można znaleźć na stronie internetowej pomorskiego oddziału NFZ.

Źródło: „Gazeta Wyborcza”