Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia
- 25-02-2010
- Fundusz jednostronnie obniżył wartość punktu i wysokość kontraktu, nie uwzględniając obligatoryjnych podwyżek dla personelu medycznego. A to jest sprzeczne z prawem! – podkreśla Anna Maciąg, dyrektor Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej w Krakowie, poruszona odpowiedzią biura prasowego małopolskiego oddziału NFZ, przesłanym do redakcji „Dziennika Polskiego”. W krakowskiej WPS leczy się najtrudniejsze przypadki. Ograniczona ilość pieniędzy oznacza większe zatory w przyjmowaniu pacjentów i – niejednokrotnie - ludzki dramat. W ocenie dentystów sytuacja ta jawi się jako zapaść w stomatologii. Tym bardziej, że ograniczone fundusze nie pozwalają na przerzucanie ewentualnych nadwyżek finansowych do oddziałów lecznicy, w których konieczny jest natychmiastowy zastrzyk gotówki. Dramatyczna sytuacja może pojawić się na chirurgii – tam pacjenci potrzebują szybkiego podjęcia działań leczniczych i nie mogą sobie pozwolić na luksus oczekiwania w kolejce, przesuwającej się zgodnie z harmonogramem opartym na limicie dziennym liczby przyjmowanych osób.
Dentyści podkreślają, że z roku na rok rosną koszty związane z utrzymaniem gabinetów. Drogie są materiały, przestrzeganie procedur też kosztuje niemało, podobnie jak obligatoryjne dostosowanie placówki do aktualnych przepisów oraz wymogów sanitarnych. Te czynniki powodują, że dentystom nie opłaca się praca na kontrakcie i wolą zarabiać na swoim. Wielu z nich z powodów czysto finansowych nie podpisze już kolejnej umowy z Funduszem Zdrowia – co w ostatecznym rozrachunku i tak dotknie pacjentów.
- Ludzie, nie otrzymując tego, do czego – w ich ocenie mają prawo – za wszystko obwiniają lekarzy i na nich wyładowują swoją złość. Czasami dochodzi wręcz do drastycznych scen – ubolewa dr Robert Stępień, wiceprezes Okręgowej Izby Lekarskiej.
„Ograniczenie dostępu do dentysty to kolejny przykład wydłużania kolejek do leczenia, a tym samym zmniejszania szans na podjęcie prawidłowej terapii i powrót do zdrowia.(...) Lista [ograniczeń – przyp. red.] jest coraz dłuższa, ludzkich dramatów przybywa. A rządzący, zamiast przystąpić do koniecznych reform systemu opieki zdrowotnej przekonują, że troszczą się o zdrowie obywateli, a za coraz niższą ocenę naszej służby zdrowia odpowiedzialni są niegospodarni dyrektorzy placówek, lekarze, którzy chcą leczyć wymyślone przez siebie choroby, i pacjenci, domagający się pomocy medycznej na czas” - czytamy w „Dzienniku Polskim”.
Likwidacja dopłat do plomb, dłuższe kolejki, trudno dostępne darmowe świadczenia stomatologiczne, nieopłacalność współpracy z Funduszem i obniżenia wartości kontraktów – to tylko niektóre z przyczyn prowadzących do zapaści w polskiej stomatologii. Ujmując istniejącą obecnie sytuację krótko, należałoby napisać: było źle, jest gorzej i na razie lepiej nie będzie.
Źródło: „Dziennik Polski”