Aż 90 proc. społeczeństwa ma szansę na zachowanie własnych zębów do końca życia. Tymczasem statystyki wyraźnie wskazują, że dokładnie taki odsetek ludzi traci zęby przedwcześnie – często na własne życzenie: z powodu zaniedbań higienicznych i złych nawyków żywieniowych.

Postęp stomatologii powoduje, że coraz więcej osób zwraca uwagę nie tylko na aspekt zdrowotny zabiegów, ale również na estetykę uśmiechu. Domagają się od stomatologa kompleksowych działań przywracających urodę uśmiechu. Aby zaspokoić żądania pacjenta, dentysta musi dobrze zaplanować leczenie estetyczne. Pod uwagę bierze szereg czynników, w tym najważniejsze: warunki okluzyjne i dynamikę zmian w jamie ustnej pacjenta – bo choć tyle się słyszy o destruktywnym wpływie próchnicy i paradontozy na zgryz, najczęściej to wadliwa okluzja jest czynnikiem sprawiającym, że chcemy coś zmienić w wyglądzie i funkcjonowaniu układu stomatognatycznego.

- Choroba okluzyjna dotyczy całego układu stomatognatycznego, czyli wszystkiego, co ma związek z żuciem – stawów, zębów, przyzębia i jest często nierozpoznanym schorzeniem. Objawy to starcie zębów, ich zwiększona ruchomość, nawet ubytki próchnicowe, które pojawiają się w określonych miejscach – tak zwane ubytki abfrakcyjne – wyjaśnia doktor Maciej Ciesielski, stomatolog.

Rozpoznanie choroby okluzyjnej jest niezwykle istotną kwestią, ale nie jest łatwe, ponieważ objawy, które schorzenie powoduje, nie zawsze wskazują, że źródło problemu znajduje się w jamie ustnej. Bywa, że pacjenci latami leczą się w poradni bólu lub neurologicznej, skarżą się na migreny, napięcie mięśni twarzy, problemy z funkcjonowaniem stawów skroniowo-żuchwowych czy bóle szyi. Zadaniem stomatologa jest przywrócenie właściwej równowagi funkcjonalnej w jamie ustnej, czyli takiego przeprowadzenia leczenia stomatologicznego, dzięki któremu pacjent zacznie gryźć bez przeciążania stawów skroniowo-żuchwowych.

Zapobieżenie rozwojowi choroby okluzyjnej jest możliwe. Dobrze przeszkolony personel potrafi po śladach na szkliwie przewidzieć, czy schorzenie się rozwinie i jak zęby będą wyglądać za kilkanaście lat.

Źródło: „Echo Dnia”