Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia
- 16-02-2015
Polscy lekarze specjaliści to zawodowcy z niszy deficytowej: w naszym kraju specjalistów brakuje na potęgę, a przydziały etatów rezydenckich są zdecydowanie za małe. Przykładu dostarcza choćby województwo dolnośląskie, w którym potrzebnych byłoby 310 etatów, ale resort zdrowia przyznał ich tylko 197. Jeśli dodać do tego statystyki, które wskazują, że w Polsce uczelnie medyczne kończy mniej absolwentów niż w Unii, a 1/4 młodych medyków wyjeżdża z kraju po skończeniu studiów w poszukiwaniu lepszych warunków zatrudnienia i zdobywania specjalizacji, sytuacja okazuje się niewesoła. Deficyty odczuwają pacjenci – dosłownie na własnej skórze: czekając nieraz ponad rok na wizytę. Dramatyczna sytuacja panuje m.in. w dostępności do ortodontów. Każdy lekarz tej specjalności przyjmujący w ramach kontraktu z NFZ ma zapełniony grafik wizyt z wyprzedzeniem na wiele miesięcy. Choć stomatologia jest w naszym kraju dziedziną głównie sprywatyzowaną, nie wszystkich Polaków stać, aby prostować zgryz prywatnie. Leczenie ortodontyczne, szczególnie wieloetapowe, wymagające zakupu kilku różnych aparatów korygujących zgryz, jest dużo bardziej kosztowne niż wstawianie plomb czy zamówienie protezy. Ale proste zęby to mniej szkód dla szkliwa i szansa na dłuższe zachowanie zdrowego uśmiechu: bez wypełnień i – w przyszłości – uzupełnień protetycznych. Zatem prosty zgryz to zdrowa profilaktyka – a na nią także brakuje pieniędzy w publicznej puli.
Pacjenci narzekają, że kolejki są długie, lecz patrząc na to przez pryzmat wyjaśnienia, które podaje Jacek Chodorski, prezes Dolnośląskiej Izby Lekarskiej, chyba raczej powinni się cieszyć, że są to kolejki tylko takiej długości:
- Od lat sygnalizujemy, że tylko dlatego, iż lekarze pracują na dwóch czy trzech etatach, te kolejki są takie, jakie są. Gdyby w Polsce obowiązywała zasada, że jeden lekarz pracuje na jednym etacie, sytuacja byłaby o wiele bardziej tragiczna.
Brakuje lekarzy wszystkich specjalności. Rząd stworzył nawet listę specjalizacji priorytetowych, wśród których jest m.in. stomatologia dziecięca. Do kształcenia się w danej dziedzinie mają zachęcać pieniądze: 3458 zł dla rezydenta. Żeby je dostać, trzeba jednak najpierw zdobyć miejsce specjalizacyjne. Tych jest za mało.
W ten sposób koło kręcące się wokół deficytu lekarzy specjalistów zamyka się, a pacjent nadal musi swoje odczekać w kolejce.
Źródło: „Polska Gazeta Wrocławska”