Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia
- 02-12-2014
Nie zawsze wizja bezproblemowego zdobycia pięknego uśmiechu równie bezproblemowo się urzeczywistnia, a bywa i tak, że uprzejmość dentysty kończy się z chwilą złożenia reklamacji. Potwierdzają to dwa ostatnio opisywane w prasie przypadki. Pierwszy dotyczy jednej z mieszkanek Opola, aktywnej zawodowo kobiety, która marzyła o pięknych zębach. Wybrała gabinet stomatologiczny, w którym chciała przeprowadzić leczenie (gabinet był sprawdzony, polecony) i oddała się ręce dentystki. Ta obiecała piękny uśmiech, zaleciła wykonanie protezy (miały to być dwa mosty), spiłowała zęby, przygotowując je w ten sposób do założenia uzupełnienia protetycznego i osadziła na nich nakładki, bo pacjentka wyjeżdżała na wycieczkę za granicę. Całość pracy z mostami miała kosztować 12 tys. zł.
Nakładki jednak spadały, a zęby bolały niemiłosiernie.
- Okazało się, że przez dwa tygodnie chodziłam z otwartymi kanałami na wierzchu, bo dentystka nie zabezpieczyła ich tak, jak należało. To cud, że nie doszło do powikłań – mówi pacjentka.
Sytuacja stała się szczególnie napięta, kiedy mąż kobiety, zirytowany perypetiami stomatologicznymi, oświadczył dentystce, że jego żona będzie dochodzić swoich praw w sądzie. Zdecydował też przy odbiorze mostów, że z uwagi na niewłaściwie wykonaną usługę pani stomatolog nie otrzyma całości wpłaty (dostała zaliczkę w wysokości 50% kwoty). Dodać do tego trzeba jeszcze fakt, że pacjentka najadła się wstydu i stresu przez spadający most.
- Któregoś razu, gdy byłam w drodze na delegację służbową, prawa strona mostu odpadła mi tak, że o mało się nią nie udławiłam. Myślałam, że spalę się ze wstydu przed kolegami z pracy. Skóra mi cierpnie, kiedy sobie pomyślę, że taka sytuacja w każdej chwili może się powtórzyć – opowiada opolanka.
Sprawa trafiła z powództwa pacjentki do sądu i czeka na rozstrzygnięcie.
Do tej samej dentystki trafiła też inna pani marząca o pięknym uśmiechu. Miała mieć zrobione mosty porcelanowe – według polecanej i sprawdzonej (jak usłyszała w gabinecie) metody węgierskiej. Na poczet wykonania tej usługi pacjentka zaciągnęła nawet pożyczkę. I w tym przypadku kobieta musiała swoje wycierpieć, a most nie spełniał swojej roli, bo się ruszał. Kobieta złożyła reklamację.
- Wtedy lekarka nie była już tak miła. Z oporami wzięła się za zdejmowanie tego mostu, co było istną katorgą. Trwało to bardzo długo, wychodziłam stamtąd pokrwawiona... W końcu dali mi zbijak dentystyczny do domu i powiedzieli, że mam to sobie sama zrobić, bo tak będzie szybciej i nie będę tak cierpiała – opowiada pacjentka.
Ostatecznie most został zdjęty, a następnie na nowo osadzony i zacementowany, ale po jakimś czasie sytuacja z jego poluzowaniem się zaczęła się powtarzać. Kobieta oddała sprawę do sądu, zgłosiła też ją do rzecznika praw pacjenta oraz złożyła skargę do izby lekarskiej. Przyznaje, że pechowe leczenie stomatologiczne kosztowało ją kilkadziesiąt tysięcy złotych i spowodowało rozstrój nerwowy.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”