Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 14-10-2008
4-letni Michałek z Warszawy nie chorował. Dokuczała mu jedynie próchnica, a leczenie wstępne nie przynosiło oczekiwanych efektów. Potrzebna była ekstrakcja jednego zęba oraz leczenie kilku mleczaków. Zabieg miał być wykonany pod narkozą. Rodzice chłopca starannie wybrali gabinet i specjalistę; dziecko u stomatologa miało być ok. 1,5 godziny. Niestety, po podaniu narkozy Michałek dostał gorączki złośliwej, hipertermii. Wysoka temperatura nie dawała się zbić okładami z lodu, a w gabinecie nie było Dantrolenu - leku, który mógł pomóc chłopcu i uratować mu życie. Dziecko przez 1,5 godziny umierało na fotelu dentystycznym, a jego rodzice w tym czasie byli poza gabinetem, sądząc, iż lekarze przeprowadzają zabieg. Nikt z personelu nie zawiadomił ich, że z Michałkiem jest bardzo źle; w ciągu 1,5 godziny nie wysłano też karetki po Dantrolen. Dziecko zmarło pięć minut przed przyjściem rodziców. Matka i ojciec mają ogromny żal do lekarzy, pod których opieką był ich synek, i którym zaufali.
- (...) nie zrobili najważniejszego. Nie podali mu leku Dantrolen, który w takich przypadkach ratuje życie. Nie mieli go. Ale przecież był dostępny w dwóch punktach szpitalnych blisko centrum stomatologii. Osobiście to sprawdziłam. Wystarczyło przecież wysłać karetkę po lekarstwo i szybko je przywieźć. Jak dowiedziałam się od jednego z lekarzy, w tym samym centrum kilka lat temu u małego chłopca pojawiły się takie same objawy jak u Michasia. Wtedy lek został szybko przywieziony i chłopiec został uratowany - mówi rozżalona matka.
Sekcja zwłok, którą rodzice zmarłego Michasia otrzymali dopiero w 10 miesięcy po tragedii, potwierdziła fakt, że dziecko w chwili zabiegu było zdrowe. Prokuratura zajmuje się obecnie tą bulwersującą sprawą. Trwa oczekiwanie na opinie biegłych, które pozwolą wyjaśnić, czy w reanimacji chłopca nie doszło do zaniedbań.
Matka chłopca zauważa, że nikt z centrum stomatologicznego, w którym zmarło ich dziecko, nawet nie przeprosił za to, co się stało.
Źródło: „Fakt”