Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 15-11-2007
Każdy z nas pieczołowicie powinien przechowywać całą posiadaną dokumentację leczenia. Może to okazać się bardzo przydatne, jeśli postanowimy dochodzić swoich praw przed sądem cywilnym.
W bolesny sposób przekonał się o tym, Andrzej S.. Przedsiębiorca, po powrocie z zagranicy postanowił wszczepić sobie 12 implantów. Kosztowało go to niebagatelną kwotę 70 tysięcy złotych. Zabieg, wykonany pod narkozą, nie udał się. Implanty wypadały, a nieszczęsny pacjent cierpiał katusze.
Stomatolog przeprowadził powtórne zabiegi, ale i te nie zdołały powstrzymać wypadania. W końcu, kiedy nieszczęsnemu biznesmenowi z dwunastu implantów, pozostały już tylko dwa, postanowił skonsultować się z innym lekarzem. Ten postawił sprawę jasno – przy takim stanie szczęki, Andrzej S. nie powinien wszczepiać implantów, a już na pewno, nie na taką skalę. Pokrzywdzony pacjent postanowił złożyć skargę do samorządu lekarskiego.
Okręgowy oraz Naczelny Sąd Lekarski uznały skargi za zasadne. Stomatologowi zarzucono m.in. niepoinformowanie pacjenta o ewentualnych, możliwych następstwach zabiegu. Stwierdzono także przekroczenie kodeksu etyki lekarskiej, który nie pozwala lekarzowi występować poza umiejętności zawodowe.
Obydwie instancje ukarały lekarza zawieszeniem w prawach wykonywania zawodu na trzy lata. Stomatolog postanowił walczyć – odwołał się do sądu apelacyjnego pracy i ubezpieczeń społecznych. Okazało się, że nie stoi na straconej pozycji. Organ odwoławczy nie uchylił wprawdzie orzeczeń, jednak skierował sprawę do powtórnego rozpatrzenia. Powód? W sprawach lekarskich nie można wszczynać postępowania dyscyplinarnego, jeżeli od chwili popełnienia czynu upłynęły trzy lata, a jakakolwiek karalność w ogóle ustaje, jeżeli od chwili popełnienia rzekomego przewinienia upłynęło pięć lat.
Andrzej S. po prostu o tym nie wiedział. Twierdził, co prawda, że odwiedzał lekarza wielokrotnie, jednak z posiadanej przez niego niekompletnej dokumentacji wynikało, że ostatnia wizyta miała miejsce trzy lata i pięć miesięcy wcześniej. Powoływał się na to, adwokat obwinionego lekarza.
Sprawą ponownie zajmie się sąd dyscyplinarny, a pokrzywdzony, czekając na rozstrzygnięcie, wobec lekarzy, będzie zapewne stosował zasadę mocno ograniczonego zaufania.
Źródło: Rzeczpospolita, 15.11.2007 r.