Jak czytamy w „Gazecie Lekarskiej”, rządowe zapowiedzi, iż „Ułatwimy otwieranie specjalizacji i uprościmy zasady ich uzyskiwania”, głoszone jesienią ubiegłego roku, mijają się z wiosenną, tegoroczną rzeczywistością. Dla rozpoczynających specjalizację nie przygotowano rewelacyjnych zmian. Głownie dotyczy to ilości miejsc specjalizacyjnych, przeznaczonych dla młodych dentystów. I tak np. na Lubelszczyźnie zaplanowano 1 (jedno) miejsce specjalizacyjne na 90 absolwentów stomatologii z tego regionu. Podobne ilości zarezerwowano dla stomatologów z woj. śląskiego i świętokrzyskiego. Dentyści ze Szczecina i okolic mają zagwarantowane 9 miejsc specjalizacyjnych.

Specjalizacja przysporzy na pewno wielu kłopotów innym grupom. Odczują to na przykład ortodonci, którzy poza Szczecinem i Wielkopolską nie znajdą innych propozycji.

Autor artykułu zauważa, że wojewódzcy konsultanci ds. kształcenia kadr medycznych zazwyczaj stwierdzają, że „(...)liczba specjalistów na ich terenie już dawno przekroczyła potrzebne normy”. I jak czytamy dalej: „Tegoroczne propozycje dla stomatologów to ewidentna wpadka Ministerstwa Zdrowia, w którym nadal nie ma departamentu, który ogarnąłby najważniejsze problemy stomatologii. Jak się dowiadujemy, za wpadkę zapłaciła już głowami więcej niż połowa konsultantów krajowych. Ale to nie na taką dintojrę oczekuje lekarska młodzież”.

Tak znaczne okrojenie ilości miejsc specjalizacyjnych w polskim systemie służby zdrowia to powód do radości dla rekruterów werbujących narybek medyczny wykształcony w naszym kraju i za nasze pieniądze do pracy za granicą. „Wystarczy zerknąć na ostatnie strony „Gazety Lekarskiej”, które kipią od ogłoszeń intratnej pracy za granicą” - zauważa autor. Prawdopodobnie nadchodzi ostatni dzwonek na prawdziwe i profesjonalne zreformowanie naszej służby zdrowia. By nie doszło do kuriozalnej sytuacji, gdzie przy pacjencie, który będzie korzystał z dobrodziejstw kolejnej reformy służby zdrowia nie zabrakło jednej z najważniejszych osób, uczestniczących w przebiegu procesu leczenia : lekarza bądź stomatologa.

Źródło: „Gazeta Lekarska”