Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 22-07-2010
Turystyka stomatologiczna była pierwsza. To właśnie z powodu usług stomatologicznych wykonywanych w Polsce dużo taniej, acz na poziomie porównywalnym ze światowym, do naszego kraju zaczęli zjeżdżać chętni na przywrócenie pięknego uśmiechu: Brytyjczycy, Szwedzi czy Niemcy.
- Obcokrajowcy stanowią mniej więcej 30-40% naszych pacjentów. I wciąż obserwujemy stały, choć niewielki wzrost liczby klientów zza granicy. Zmienia się także zakres zabiegów. Coraz większy odsetek osób przyjeżdża na kompleksowe, kilkuetapowe leczenie, nie tylko po to, by wyleczyć pojedynczy ząb. Często w ciągu kilku dni pacjenci mają wykonywane leczenie, które w ich ojczystym kraju zajęłoby kilka tygodni - mówi Jadwiga Szopa, menedżer w krakowskiej klinice Indexmedica.
Obecnie polskich specjalistów – nie tylko stomatologów – docenia coraz więcej zagranicznych gości. Turyści – pacjenci przyjeżdżają do nas nawet z Australii, Kanady czy Stanów Zjednoczonych.
Zdarza się też, że turysta traktuje wyprawę do Polski jak wyjazd mający na celu przywrócenie piękna całemu ciału – i osiąga swój cel korzystając z usług stomatologów oraz chirurgów.
- Drugą dziedziną, która szybko stała się polską specjalnością, jest chirurgia plastyczna - ocenia Artur Gosk z IGMT.
Zagraniczni goście cenią też okulistów – to oprócz stomatologów i chirurgów najczęściej poszukiwani przez nich specjaliści.
W turystyce medycznej, oprócz satysfakcji wynikającej z pozytywnych ocen pracy naszych specjalistów i przypływu gotówki do podmiotów obsługujących zagranicznych pacjentów, istnieją również nierozwiązane do tej pory problemy. Jednym z nich jest to, że pacjent często przyjeżdża do naszego kraju nie wiedząc, czy kwalifikuje się do zabiegu. W stomatologii stanowi to mniej poważny problem niż np. w okulistyce.
- To chyba największy problem przy turystyce medycznej w tej dziedzinie. Musi być ktoś, kto wcześniej sprawdzi, czy pacjent w ogóle kwalifikuje się do zabiegu. Człowiek nie decyduje się jechać kilkaset czy nawet kilka tysięcy kilometrów, żeby usłyszeć, iż istnieją przeciwwskazania do operacji. Dlatego pracujemy nad rozwiązaniem tego problemu — mówi Paweł Musiał, kierownik do spraw rozwoju Centrum Diagnostyki, Laseroterapii i Chirurgii Oka Laguna Medical.
Innym utrudnieniem, które daje się we znaki każdej z branż medycznych cieszących się zainteresowaniem zagranicznych pacjentów, jest wciąż kulejąca infrastruktura komunikacyjna.
- Obcokrajowcy najczęściej docierają do dużych miast, które mają połączenia lotnicze lub promowe. Wybierają także mniejsze miejscowości, w których mieszczą się uzdrowiska - ocenia Artur Gosk.
Dla osób chcących skorzystać z zabiegów w polskich lecznicach dość uciążliwe są również bardzo ograniczone możliwości przyjmowania pacjentów do lecznic, które mają podpisane kontrakty z NFZ.
- Po stawkach rozliczanych przez NFZ warto sprowadzać do Polski pacjentów np. na oddziały kardiologii inwazyjnej. Jednak znaczna część procedur jest nieopłacalna. Gdyby procedury były wyceniane zgodnie z zachodnimi standardami, opłacałoby się przyjmować wszystkich chętnych - mówi Marek Balicki, dyrektor warszawskiego Szpitala Wolskiego.
Na atrakcyjność i konkurencyjność naszych ośrodków zdrowia niewątpliwy wpływ ma też pozycja polskiej waluty. Silny złoty oznacza, że turystyka medyczna staje się mniej opłacalna.
Źródło: „Służba Zdrowia”