Strona główna - portaldentystyczny.pl

Strona główna LekarzAktualności

Samobójcza statystyka
  • 12-05-2010
 

 

 

 

 

Ze statystyk wynika, iż samobójstwa wśród przedstawicieli środowiska lekarskiego wcale nie są rzadkimi przypadkami.

Lekarze wykonują bardzo stresujący i odpowiedzialny zawód – wyjaśnia Marta Melka, poznański psycholog. – W ich rękach często jest nasze życie. Jak się pomylą, to konsekwencje są ogromne – to nie to samo co błąd sekretarki w liście do pani czy pana dyrektora. Poza tym lekarze mają dostęp do leków. Wiedzą, co i jak zażyć, żeby się zabić. Mówimy przecież o statystykach, z których wynika, że lekarze, a w tym dentyści, bardzo często popełniają samobójstwo. Skutecznie. Tych nieudanych prób przecież nikt nie liczy.

Dlaczego stomatolodzy targają się na swoje życie? Najczęstszym powodem jest depresja. Jak wypowiadają się sami dentyści: nietrudno o załamanie nerwowe, kiedy ma się świadomość, iż wykonuje się zawód znienawidzony przez wszystkich pacjentów.

- Poza tym do dentysty przychodzą ludzie cierpiący. Jak obsłużysz dziennie 20 osób z bolącym zębem, którym musisz współczuć, to pod koniec dnia jesteś tak zestresowany, że jak nie masz jakiejś pasji, czegoś, co pozwoli ci się rozładować, to depresję masz jak w banku. A od depresji krok do myśli samobójczych – mówi Zbyszek Leszczyc-Sumiński, stomatolog z Poznania, który swój zawód wykonuje już ponad 20 lat. Przyznaje, że teraz ma znacznie więcej cierpliwości do pacjentów, niż kiedy zaczynał karierę zawodową. Do wykonywania zawodu dentysty konieczne są bowiem niewyczerpalne pokłady cierpliwości i empatii.

 

Stres i poczucie odpowiedzialności za ludzkie życie i zdrowie mogą poważnie nadwerężyć kondycję psychiczną – szczególnie u osób, które nie posiadają umiejętności radzenia sobie z codziennym obciążeniem. Dlatego w środowisku lekarskim trafiają się osoby uzależnione od alkoholu czy leków.

Praca stomatologa jest trudna, odpowiedzialna i ... monotonna. Bo choć stomatolog codziennie styka się z ludźmi i ma do czynienia z wciąż nowymi przypadkami, tak naprawdę w jego pracy rzeczy dzieją się wg ustalonych procedur. Tak rodzi się rutyna – kolejny, cichy zabójca stomatologów.

Ludzie w innych zawodach mają przed sobą jakieś perspektywy. Awans, inne biuro, wyjazd, delegacja. A co ma dentysta? Codziennie ten sam fotel, nad którym pochyla się codziennie z tym samym laserem w ręce, codziennie nad takimi samymi dziurami w zębach. No bo tak: ludzie się zmieniają, zmienia się otoczenie, a dentysta stale jest w tym samym miejscu. I to, co robi, nie jest ani przyjemne, ani ładne, ani pachnące – mówi poznański stomatolog.

Czego zatem potrzebuje stomatolog, by czerpać zadowolenie ze swojej pracy? Między innymi uznania ze strony pacjentów dla tego, co robi.

Obecnie pacjenci coraz częściej dbają o zęby – dziś dentysta nie kojarzy się z oprawcą dokonującym ekstrakcji, ale coraz częściej ze specjalistą ratującym zęby do końca. Jeszcze trzydzieści lat temu było zupełnie inaczej.

Cudowną moc poprawy samopoczucia mają również komplementy od pacjentów – wyrażane czasem w dość oryginalny sposób.

- (...)pamiętam jednego chłopca – śmieje się Zbyszek Leszczyc-Sumiński – ślicznego blondynka, któremu leczyłem szóstkę. Przychodził do mnie z upodobaniem, nie wiem, może tak lubił balony i naklejki, które zawsze dostawał w nagrodę, a może lubił mnie. W każdym razie zawsze, jak przychodził do poczekalni, to przez cały czas leżał pod drzwiami gabinetu i krzyczał w szczelinę między podłogą a drzwiami: „Panie doktorku, panie doktorku, kiedy będzie moja kolej?”. Jego wrzaski były dla mnie największym komplementem, jaki mógłby usłyszeć dentysta. Choć, muszę przyznać, że ludzie w poczekalni dziwnie mu się przyglądali. A zaraz potem mnie.

Źródło: „Tygodnik ANGORA”

 

 
Inne wiadomosci w kategorii
Komentarze
 
W chwili obecnej nie dysponujemy żadnymi komentarzami.
 
 

LOGOWANIE

Pierwszy raz w portalu?
Zarejestruj się Jak korzystać

Newsletter

Dodaj swój adres e-mail aby otrzymywać bieżące informacje

Katalog Firm

Kanały
informacyjne RSS
Subskrybuj RSS
Realizacja: Ideo Powered by: Edito CMS