Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 16-04-2010
W „Tygodniku Powszechnym” ukazał się felieton, na temat tego, czego słuchać u dentysty. Jan Klata, autor publikacji, zauważa, iż gabinet stomatologiczny jest miejscem, w którym wiele się od pewnego czasu zmieniło. Również w kwestii podejścia do pacjenta. Niezmienny natomiast pozostał fakt, iż siedząc na fotelu w dentysty, trzeba słuchać, oczywiście, tego ostatniego.
„ (…) nawet intelektualiści nie powinni w tym momencie dzielić włosa na czworo, niech sobie przypomną, że to nieodpowiedni fotel. U dentysty trzeba siedzieć ze starannie wypracowanym spontanicznym optymizmem” - zauważa.
Siedzieć i słuchać – to zadanie dla pacjenta. A słuchać u stomatologa można teraz wielu rzeczy; jak chociażby – co wynika z felietonu: pohukiwania personelu, poszczekiwania pinczerków innych pacjentów czy szczęku narzędzi stomatologicznych. Pozostaje jeszcze radio, które powinno być źródłem samych przyjemnych dźwięków. Tymczasem okazuje się, że to rzecz gustu.
„Zgodnie z najnowszymi trendami zapewnienia klientom maksymalnego komfortu, cała klinika jest odgórnie zradiofonizowana, a głośniki w suficie odtwarzają materię muzyczną o konsystencji papki radiowej typu evergreen” - czytamy w felietonie.
Panaceum na uszy pacjenta okazał się przebój Dra Albana „It's my life”. Dr Alban przyjechał z Nigerii do Szwecji studiować stomatologię, ale by zarobić na swoje utrzymanie, podjął pracę w klubie jako DJ. I to zdecydowało o jego dalszych losach. Dr Alban stomatologię skończył, ale jako dentysta pracował krótko. Karierę robi obecnie w przemyśle muzycznym. Jak można przeczytać w przywoływanym felietonie: „Dr Alban wie, o czym śpiewa, choć z drugiej, wręcz przeciwnej, strony. Czy dentysta zrozumie pacjenta? - zapytałem naiwnie po wszystkim. *Oczywiście* - odpowiedział doktor, chwacko strzelając lateksową rękawicą - *Kiedyś sam sobie wyrwałem trzonowca, przy pomocy lusterka. Najtrudniej było się znieczulić*”.
Tak więc, czego słuchać u dentysty? Na pewno stomatologa; reszta to kwestia upodobania.
Źródło: „Tygodnik Powszechny”