Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 29-03-2010
Dziś wiemy już, że struktury odkryte ponad 20 lat temu dzięki obrazowaniu mikroskopowemu, nazwane nanobakteriami, i swego czasu okrzyknięte najbardziej wszędobylskimi żywymi istotami na naszej planecie, z którymi wiązano nadzieje na nowe sposoby leczenia, tak naprawdę nie są ani tworami zdolnymi do samodzielnego życia, ani też z bakteriami nie mają wiele wspólnego. Można je jednak natomiast dalej traktować jak czynniki, które pomimo maleńkich rozmiarów (bo liczonych w dziesiątkach nanometrów), należy brać pod uwagę przy rozpatrywaniu tak procesów destrukcyjnych zachodzących w organizmie, jak i tych odtwórczych. Co odważniejsi uważają, że owe nanoczastki mogą idealnie łatać uszkodzenia zębów. Rzekome bakterie o wymiarach nano-, dziś trafniej zwane są zwapniającymi nanocząsteczkami. Istnieją domysły, że pojawiają się w niektórych procesach chorobowych lub biorą udział w powstawaniu kości. Zostały odkryte w latach 80-tych przez dwoje fińskich badaczy E. Olavi Kajandera i Neva Ciftcioglua. Struktury te są dużo mniejsze od najmniejszej znanej bakterii: dla porównania ta ostatnia ma ok. 300 nm średnicy, rzekome nanobakterie mają zaledwie 50 nm. Tak małe wymiary odkrytych nanostruktur wywołały w świecie naukowym wielki spór o to, czy mogą one pomieścić całą maszynerię konieczną do zachowania i podtrzymania życia, a więc, czy można je uznać za twory żywe. Wyobraźnię pobudzało odkrycie, iż nanobakterie obserwowano w wielu miejscach żywego świata, a one same po bliższym zbadaniu okazały się być pokryte warstwą apatytu, który tworzy twardą, mineralną osłonę. Dyskusja na temat tych tworów nabrała tempa, kiedy w 1998 r. ich odkrywcy opublikowali na łamach prestiżowego „Proceedings of the National Academy of Science of the USA" artykuł z opisami nanobakterii i stwierdzeniem, iż struktury te wywołują mineralizację, co może w organizmie prowadzić do powstawania kamieni nerkowych.
Na rozwiązanie zagadki przyszło czekać do 2009 roku, kiedy to John D. Young, Jan Martel i Cheng-Yeu Wu ogłosili, iż rzekome nanobakterie to efekt uboczny naturalnych mechanizmów kontrolujących zwapnianie w żywych organizmach. Są to białka krwi, które poprzez wyłapywanie wapnia krążącego w ustroju i osadzaniu na swoich powierzchniach tego pierwiastka oraz kryształków apatytu, zapobiegają chorobliwej mineralizacji. Dzięki temu wapń trafia we właściwym czasie we właściwe miejsca w organizmie. Kiedy jednak dochodzi do zaburzeń w pracy tego systemu, wokół białkowej cząstki odkłada się nie krystaliczna struktura, lecz bezpostaciowa otoczka. I to ona nadaje właśnie białkom krwi ów bakteriopodobny wygląd.
Odkrycie nanocząstek biorących udział w kontroli procesów wykorzystywania wapnia w organizmie otworzyło jednak drogę badaniom, których wyniki w przyszłości mogą zaowocować opracowaniem metod wykorzystywanych w stomatologii, a związanych z odbudową naturalnej struktury zębów.
Źródło: „Tygodnik Powszechny”