Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 11-01-2010
- Jak pracuję 25 lat, jeszcze czegoś takiego nie widziałem – denerwuje się dyrektor jednej z częstochowskich przychodni prowadzącej gabinety specjalistyczne. Placówka otrzymała na 2010 r. znacznie niższą stawkę kontraktu z NFZ na ambulatoryjną opiekę specjalistyczną. – Kiedy porównaliśmy je ze stawkami, które obowiązywały dotychczas, okazało się, że na lekarzy specjalistów mamy prawie jedną czwartą punktów mniej. A na stomatologów – o jedną trzecią. Tylko jednej poradni nie ujęli punktów, za to zaniżyli o 20 proc. ich wycenę, wychodzi więc na to samo...
Czym to może poskutkować – wiadomo: dłuższymi kolejkami pacjentów, zwalnianiem personelu i zamykaniem gabinetów (w tym szkolnych) oraz widmem niewypłacalności przychodni.
Szczególna sytuacja panuje w województwie śląskim – tam bowiem jest wiele ośrodków wysokospecjalistycznych, w których leczenie jest kosztowne. Tam też kontrakty stomatologiczne na przyszły rok przewidziano o ok. 20 – 30% mniejsze niż obecnie.
NFZ tłumaczy cięcie stawek kontraktowych kryzysem i bezrobociem – z tego powodu wpływa mniej pieniędzy z tytułu składek zdrowotnych. W efekcie budżet Funduszu Zdrowia wygląda nie najlepiej; pomimo tego - służba zdrowia funkcjonować musi.
- Zakupy świadczeń musimy do tego budżetu dostosować, więc wybraliśmy rozwiązanie najlepsze z możliwych, mając świadomość, że wszystkie te możliwe rozwiązania są złe. Zmiany różnie wyglądają w różnych województwach – wyjaśnia Marcin Pakulski, wicedyrektor ds. lecznictwa śląskiego NFZ.
Celem cięcia limitów w niektórych specjalizacjach jest zabezpieczenie pieniędzy na obszary medycyny, które mają najbardziej istotny wpływ na ludzkie życie i zdrowie. Dyrektorzy niektórych ośrodków zastanawiają się, czy ich przychodnie mają szansę na przetrwanie na rynku – w wielu placówkach zaciągnięto bowiem kredyty na doposażenie i modernizację. Niższe kontrakty oznaczają, że finanse niektórych przychodni zostaną niebezpiecznie obciążone; ośrodki, którym Fundusz nie zapłaci za ponadlimitowe świadczenia, mogą znaleźć się w wyjątkowo trudnej sytuacji.
- Tak minister Kopacz szuka pieniędzy dla szpitali – zabiera je przychodniom. Ale już wiadomo, że nie uzbiera tyle, żeby mieć sto procent tego, co potrzeba na szpitale – komentują decyzję NFZ lekarze.
Dyrektorzy placówek bezradnie rozkładają ręce: jeśli nie przyjmą warunków NFZ, stracą kontrakt.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”