Placówki służby zdrowia teoretycznie mają do wyboru sporo źródeł finansowania: fundusze wojewódzkie i ministerialne, środki przyznawane w ramach programów rozwoju regionalnego, dotacje unijne, kredyty, różnego rodzaju fundusze czy samorządy lokalne. Ograniczone pole manewru mają kliniki, których finanse mogą poprawiać zastrzyki gotówki pochodzące głównie ze środków ministerialnych i wojewódzkich.

Na istniejącym rynku utrzymają się jedynie placówki, których sytuacja finansowa jest stabilna. By utrzymać tę stabilność, czasem trzeba sięgnąć po kredyt, a potem długiem dobrze zarządzać. Firmy outsourcingowe często mają w swojej ofercie tego typu usługi dla zadłużonych placówek medycznych.

- Nasze usługi to też swoisty outsourcing, tyle że finansowy. Jeśli przejmujemy zobowiązania szpitali, ciążące np. na organach założycielskich, to gwarantujemy, że ów organ nie będzie borykał się z wieloma wierzycielami i zyska czas na uregulowanie wierzytelności - wyjaśnia Wioleta Błochowiak, prezes firmy Electus S.A., która uważa, że nawiązanie współpracy szpitala z podmiotem świadczącym usługi outsourcingu przy pozyskiwaniu kredytu i jego obsłudze, może być dla placówki medycznej punktem wyjścia z zapaści finansowej. Nieco innego zdania jest Krystyna Mackiewicz, dyrektor naczelna Szpitala Klinicznego im. Heliodora Święcickiego Uniwersytetu Medycznego w Poznaniu:

- Zarządzanie długiem - zauważa - bo do tego sprowadza się działalność takich firm, nie jest ani wielkim dobrodziejstwem, ani działalnością non profit. Żeby zatrudnić firmę, która będzie zarządzała naszym długiem, trzeba przewidzieć dodatkowe przychody.

Podaje też przykład szpitala, którym kieruje – by udowodnić, że samodzielnie też można dać sobie radę: jeszcze kilka lat temu placówka była zadłużona. W oparciu o własny plan naprawczy udało się wyjść na finansową prostą.

Źródło: „Rynek Zdrowia”