Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 16-02-2009
Bioterapia, czyli leczenie z użyciem ludzkich tkanek i organów, przeżywa największy rozkwit od czasów Ludwika Pasteura. Szczególne nadzieje wiąże się z wykorzystaniem komórek macierzystych - „kameleonów” zdolnych do odbudowy każdego rodzaju tkanek. Komórki macierzyste znaleźć można m.in. w żywych tkankach zębów. Są tak cenne, że już teraz Amerykanie zachęcają do zamrażania usuniętych mleczaków – po to, by np. w przyszłości mieć z czego odtworzyć uszkodzony lub utracony ząb stały albo też móc „odnowić” szpik kostny w przypadku rozpoznania białaczki. Możliwe, że za niedługo usługi stomatologiczne wzbogacą się o rutynowe regenerowanie utraconych zębów.
Stosowanie bioterapii nierozerwalnie wiąże się z zagadnieniami etyki, ponieważ pewne części ludzkiego ciała, traktowane do tej pory na salach operacyjnych jak odpady (ścięgna, naczynia krwionośne, napletki, głowy kości udowych i inne), są skrzętnie zbierane, odpowiednio przygotowywane i używane do kolejnych zabiegów; czasem odbywających się po przeciwnej stronie świata. Rodzi to pytania o stosowność komercjalizacji organów ludzkich.
- Nurzamy się w hipokryzji i niejasnościach - ocenia prawnik Bernard Edelman, specjalista w dziedzinie przepisów dotyczących biotechnologii. - Organy i tkanki krążą między krajami, kupuje się je i sprzedaje, głosząc zarazem zasadę, że ciało ludzkie nie jest składnikiem majątku.
Tymczasem nawet komórki macierzyste można opatentować – świadczy o tym przypadek Johna Moore, mieszkańca Alaski, który poddał się leczeniu na raka. Lekarze z komórek jego śledziony wytworzyli lekarstwo na nowotwór i opatentowali je, ani nie informując dawcy o wykorzystaniu jego śledziony, ani nie nie pytając go nawet o zgodę. J. Moore oddał sprawę do sądu, który przyznał mu odszkodowanie. Wprawdzie sam zainteresowany nie poznał wyniku swej walki, bo zmarł przed ogłoszeniem wyroku, ale jego sprawa skłoniła osoby zajmujące się wykorzystywaniem ludzkich organów i komórek do większej ostrożności w postępowaniu z tym wrażliwym materiałem.
Sęk w tym, że nadal trudno jest kontrolować, co dzieje się z ludzkimi częściami ciała zmagazynowanymi w laboratoriach i bankach biologicznych. Powstają coraz większe instytucje zajmujące się przechowywaniem ludzkich tkanek i komórek. I coraz bardziej zbliżamy się do granicy, poza którą handel ludzkimi organami przestaje już dziwić lub gorszyć.
- Jestem przerażony wystąpieniami niektórych specjalistów w Stanach Zjednoczonych, którzy proponują wprowadzenie zupełnie jawnej komercjalizacji organów, aby walczyć z nielegalnym handlem. Kogo będzie stać na zakup nerki? I kto zechce sprzedać własny organ? Taka rynkowa logika zastosowana do materiałów biologicznych byłaby fatalna w skutkach – uważa profesor Claude Huriet, prezes paryskiego Instytutu Curie i były senator, który był inicjatorem ustaw bioetycznych z 1984 i 1988 roku stanowiących, że elementy ludzkiego ciała nie mogą być przedmiotem handlu.
Tam, gdzie panuje większy liberalizm poglądowy, już dziś mówi się o wyjątkowym potencjale użyteczności komórek macierzystych i praktycznym jego wykorzystaniu. Funkcjonuje już nawet pojęcie recyklingu związanego z ludzkimi częściami ciała.
- W ciągu 20 lat dojdziemy do tego, że nawet najbardziej banalne operacje chirurgiczne będą polegać na regeneracji organów lub tkanek chorych z wykorzystaniem ich własnych komórek hodowanych w laboratorium - twierdzi profesor Martin Birchall z uniwersytetu w Bristolu w Wielkiej Brytanii.
Wśród pacjentów i dawców opinie są podzielone, ale rosnąca popularność bioterapii sprawia, że przechowywanie materiału biologicznego w banku niektórzy uważają za swoistą „polisę zabezpieczeniową”.
- Pochodzę z lekarskiej rodziny i doradzono mi, żebym koniecznie to zrobiła - relacjonuje Cecile Renaudo, matka półrocznego bobasa, której zaproponowano zachowanie pępowiny malca. - Zwróciłam się do angielskiego banku Future Health Technologies. Dostałam pojemnik izotermiczny, w którym lekarz położnik umieścił pępowinę po porodzie, i wysłaliśmy całość za pośrednictwem firmy kurierskiej. Rachunek wyniósł dwa tysiące euro za przechowywanie złożonego materiału przez 20 lat, czyli 100 euro rocznie. Traktuję to jak swoiste zabezpieczenie. Niezbyt ryzykowną inwestycję, która może kiedyś posłużyć małemu, ale także jego starszej siostrze.
Bioterapie mogą wielu uratować życie lub przywrócić zdrowie. Prawo dotyczące obrotu ludzkimi tkankami i organami może jedynie uregulować kwestie formalne; częściowo również w dziedzinie etyki. Jednak ostateczny osąd zawsze będzie podlegał pod sumienie i wieloaspektowe rozpatrzenie każdego indywidualnego przypadku.
Źródło: „Forum”