Lekarz stomatolog lub inny specjalista zajmujący się ochroną zdrowia, który nigdy nie kierował podmiotem medycznym innym niż jego własna niewielka praktyka medyczna, ma samodzielnie zdecydować, jak będzie chronił dane osobowe pacjentów zawarte w dokumentacji medycznej. Czy to nie jest ryzykowne i czy nie lepiej związać się ze specjalistyczną firmą? A jeśli wybierze się tę druga opcję, to jak znaleźć podmiot godny zaufania?

- Nieco może pomóc certyfikowanie firm. Zakładamy, że o taki certyfikat będzie można wystąpić do prezesa Urzędu Ochrony Danych Osobowych. Taka swoista pieczęć bezpieczeństwa da istotną gwarancję, że wiążemy się z firmą, która działa według procedur akceptowanych przez urząd nadzorczy. Certyfikat będzie jednak tylko pewnym drogowskazem, ale nie gwarancją, że taka firma nie popełni błędu, za który odpowiadać będzie właściciel danych osobowych – wyjaśnia dr Maciej Kawecki z Ministerstwa Cyfryzacji.

Aby wybór firmy z certyfikatem nie oznaczał większych wydatków dla podmiotu medycznego, prowadzone są rozmowy, żeby certyfikacją zajmował się nie tylko urząd nadzorczy, ale także jednostki akredytujące z nadania Polskiego Centrum Akredytacji. Dzięki temu proces certyfikacji przebiegał będzie sprawnie i na rynku zacznie działać więcej podmiotów godnych zaufania. To z kolei wymusi zdrową konkurencję. Jest też pomysł, aby prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych wydawał niewiążące rekomendacje dla poszczególnych branż, mówiące, w jaki sposób technicznie i organizacyjnie zabezpieczać dane osobowe. Byłaby to wskazówka dla podmiotów medycznych, w którym kierunku mają podążać, bez narzucania jedynie słusznego sposobu postępowania.

Źródło: „Służba Zdrowia”