Ministerstwo zdrowia odrzuciło postulaty młodych lekarzy domagających się podwyżek wynagrodzeń. Rezydenci jednak nie rezygnują z walki o swoje prawa i rozważają strajk.
– Staraliśmy się, by zapis gwarantujący podwyżki znalazł się w nowelizacji ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Ministerstwo Zdrowia poinformowało nas jednak, że rozpatrywane mogą być tylko takie zmiany, które doprowadziłyby do obniżek naszych pensji – twierdzi Damian Patecki, przewodniczący Porozumienia Rezydentów Ogólnopolskiego Związku Zawodowego Lekarzy. Walka medyków realizujących kształcenie w ramach rezydentury o lepsze warunki wynagrodzenia trwa od wielu lat. Młodzi lekarze twierdzą, że ich pensje, które nie były waloryzowane od 2009 r., a wahają się między 3200-3900 zł brutto, nie wystarczają na pokrycie kosztów dalszego kształcenia i utrzymania. Aby przekonać rządzących do swoich racji, zorganizowali akcję pt. „Zaadoptuj posła”, w czasie której przeprowadzono 120 spotkań z parlamentarzystami. Jednak deklarowane poparcie nie okazało się wystarczająco mocne, aby zapis gwarantujący wzrost wynagrodzeń rezydentów znalazł się w projekcie nowelizacji ustawy, zaakceptowanym przez resort zdrowia.

Rezydenci walczą dalej. Teraz wytoczą argumenty pod postaciami specjalnych recept na uzdrowienie polskiej służby zdrowia, które trafią do ministra zdrowia Konstantego Radziwiłła, premier Beaty Szydło oraz prezydenta Andrzeja Dudy. Na receptach znajdą się rekomendowane „dawki leków” w postaci wzrostu wynagrodzeń rezydentów do dwóch średnich krajowych, zaś lekarzy specjalistów: do trzech średnich krajowych.

- Liczymy, że nasze działania przyniosą efekt bez konieczności strajku i odchodzenia od łóżek pacjentów. Nie są oni stroną w tym konflikcie i nie powinni ponosić jego konsekwencji – zaznacza Patecki. Na razie jego organizacja zamierza przygotować manifestację młodych medyków.

Źródło: „Dziennik Polski”