Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 22-04-2016
Z najnowszego raportu NIK dotyczącego kształcenia przyszłych lekarzy i dentystów wynika, że standardy edukacji na uczelniach medycznych są bardzo zróżnicowane. Natomiast wg studentów kadra wykładowców może otrzymać ocenę dobrą za przygotowanie merytoryczne do zajęć, ale już jedynie notę mierną w skali od 1 do 5 za edukację praktyczną dotyczącą pracy zawodowej.
Przykładu, jak bardzo zróżnicowane mogą być warunki kształcenia, dostarcza liczba osób w grupie: na zajęciach grupowych na uniwersytecie w Lublinie przebywa w jednej sali 30 przyszłych medyków, a w Poznaniu – tylko 13. Zróżnicowanie dostępu do bazy odbija się też na planie zajęć studentów – na niektórych uczelniach (ale na kierunkach innych niż medycyna i stomatologia) żacy zajęcia zaczynali od 8 rano, a kończyli o 21.
Studenci kierunków medycznych, przepytani przez kontrolerów NIK, uważają, że największą bolączką kształcenia akademickiego jest słabe praktyczne przygotowanie przyszłych lekarzy i stomatologów do pracy zawodowej. Chcieli:
-
więcej indywidualnych zajęć pod okiem doświadczonej osoby;
-
poświęcania im większej ilości czasu w kształtowaniu umiejętności praktycznych;
-
nauki komunikacji;
-
wprowadzenia przedmiotu „prawo medyczne”.
Problemem wykrytym przez NIK jest łączenie zajęć grupowych dla studentów studiów stacjonarnych i niestacjonarnych podejmowane w celu „ekonomizacji” organizacji zajęć.
- Co oznacza, że studia niestacjonarne są tak naprawdę zawoalowaną formą dziennych studiów płatnych – uważają kontrolerzy.
W raporcie zwrócono też uwagę na konieczność przemyślanego zwiększania liczby miejsc na kierunkach medycznych. Na chwilę obecną uczelnie, zwiększając liczbę przyjmowanych studentów, kierują się rachunkiem ekonomicznym, co oznacza, że liczba miejsc na studiach odpłatnych rośnie zdecydowanie szybciej, niż na studiach dziennych darmowych. Przykładu dostarcza m.in. stomatologia: w ostatnich latach odnotowano 8 proc. wzrost liczby studentów na studiach stacjonarnych, a na studiach prowadzonych w j. obcym, odpłatnych – wzrost wynosił aż 70 proc.
„Powód jest prosty – pieniądze. Z analiz wynika, że przychody z kształcenia w języku innym niż polski stanowiły niemal 50 proc. całkowitych przychodów uczelni” – kwituje „Dziennik Gazeta Prawna” w wyd. z dn. 29.03.2016 r.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”