Na skróty
- Forum
- Zareklamuj swój gabinet
- Izby Lekarskie w Polsce
- Partnerzy portalu
- Magazyn Stomatologiczny
- Wydawnictwo
Czelej - Wydawnictwo
PZWL - Wydawnictwo
Med Tour Press Int. - new! Katalog firm
- Dodaj gabinet
- Poradnik dentysty
- Organizacje
- Turystyka stomatologiczna
- Marketing stomatologiczny
- Dotacje z UE
- KORONAWIRUS
- Dental TV
- new! Czas na urlop!
- Relacje z targów i imprez
- 11-04-2016
Specjaliści od marketingu i zachowań społecznych wieszczą, że być może w niedługim czasie na rynku zostaną tylko towary z dolnych półek cenowych i luksusowe, a wszystko, co pomiędzy nimi – zniknie. Stanie się tak, ponieważ produkty średnio kosztowne nie są w stanie konkurować z produktami tańszymi (bo są droższe) ani z luksusowymi (bo ich cena nie jest wystarczająco wysoka, aby zapewnić klienta o wyjątkowości dobra, które nabywa). Sytuacja ta w odniesieniu do szczoteczek do zębów może spowodować, że albo będziemy kupować modele najprostsze, o niskiej jakości i bez żadnych udogodnień, albo sięgniemy po istne cuda technologii: zelektryfikowane z mnóstwem dodatkowych, nie zawsze koniecznych czy użytecznych funkcji. Do opisanej sytuacji miałoby dojść, ponieważ rynek i klient wpływają na siebie wzajemnie, a użytkownicy szczoteczek chcą już od dłuższego czasu, aby akcesorium spełniające w swej pierwotnej formie przypisaną mu rolę (polegającą na myciu zębów), dostarczało czegoś więcej. Bo klient, kiedy już otrzymał produkt spełniający przeznaczone mu zadanie, chce teraz czegoś nowego – od tego właśnie produktu. I tak szczoteczka, od której kiedyś oczekiwano jedynie, że będzie miała uchwyt i główkę z włosiem, przechodzi ewolucję udoskonalającą. Najpierw pracowano nad poprawą podstaw, czyli ergonomii rączki i główki. Potem przyszła pora na inne ulepszenia.
- Teraz szczoteczka musi mieć ząbki, żeby lepiej trafiać w szczeliny między zębami, musi mieć odpowiednią twardość, by nie niszczyć szkliwa, ergonomiczną rączkę, by można było dłużej szczotkować zęby, elektryczny silniczek, żeby czyścić jeszcze dokładniej w wielu płaszczyznach, oryginalny wygląd, by nie pomylić szczoteczek domowników, wymienialne główki… a to wciąż tylko szczoteczka do zębów. Niedługo w zestawie pojawią się podpórki pod łokieć, żeby się nie przemęczyć. I my za tym podążamy, często dlatego, że lubimy ułatwiać sobie życie, czasem chcemy odrobiny luksusu i wygody, czasem po prostu kupujemy pod wpływem impulsu, mimo że wcale nie mamy takiej potrzeby – psycholog Inga Kowalewska opisuje, jak zwykły kawałek plastiku zmienił się w dobro luksusowe i gadżet w mnogością funkcji. Co z tego ma przeciętny użytkownik? Frajdę, że jest właścicielem akcesorium, dzięki któremu przez kilka minut może poczuć się jak ktoś naprawdę wyjątkowy i mieć przekonanie, że jego zęby są warte wydatków poniesionych na zakup szczoteczki kosztującej połowę przeciętnej pensji lub dużo więcej – jak np. uznana za najdroższą szczoteczkę na świecie Reinast Luxury Toothbrush z tytanu warta 4000 dolarów.
Źródło: „Dziennik Gazeta Prawna”