„W Szpitalu Klinicznym w Białymstoku lekarce rezydentce zaproponowano dyżury za 1 zł. Miała sporo szczęścia, bo są tacy lekarze z prawem do wykonywania zawodu, którzy przez kilka lat pracują całkowicie za darmo. Nie mają innego wyjścia. Dlatego teraz reaktywują Porozumienie Rezydentów i prowadzą akcję „Adoptuj posła”. I zapewniają: >>Nie chcemy emigrować!<<” – informuje „Gazeta Wyborcza” w wydaniu z dnia 14.03.2016 r.

Lekarze rezydenci nie przebierają w słowach, komentując fakt, że najpierw państwo polskie wydaje ok. 0,5 mln zł na wykształcenie lekarza czy dentysty, a potem nie zapewnia godziwych warunków do przeprowadzenia kształcenia specjalizacyjnego.

Dlaczego młodzi lekarze godzą się na głodowe stawki za pracę lub pracują przez kilka lat w ramach wolontariatu podczas zdobywania specjalizacji? Rezydenta opłaca Ministerstwo Zdrowia – co zapisane jest w ustawie. Miejsc rezydenckich opłacanych przez państwo jest jednak zdecydowanie mniej niż lekarzy, którzy podejmują szkolenie specjalizacyjne. Tym, którzy nie dostaną się na szkolenie z gwarantowaną przez państwo wypłatą, pozostaje poszukiwanie miejsca do kształcenia na własną rękę.

Rezydent zależy od swojej jednostki szkoleniowej, ponieważ jest z nią związany umową o pracę. Kiedy z jakichś przyczyn pojawia się konieczność zmiany szpitala czy województwa, przeprowadzenie zmiany może stanowić problem, gdyż wymaga wielu akceptacji na wielu szczeblach.

Pozostanie na etacie wolontariackim lub praca za głodową stawkę oznaczają dla przyszłego specjalisty kilka lat oczekiwania na usamodzielnienie się, a często konieczność mieszkania z rodzicami co najmniej do 30. roku życia; albo pożyczki i kredyty, kiedy ktoś chce lub musi być na swoim. Młodzi lekarze napotykający problemy podczas pierwszych lat pracy nie chcą jednak wyjeżdżać z kraju. Uważają, że są potrzebni tutaj, a nie za granicą. Chcą tylko godziwych warunków pracy, kształcenia i wynagrodzenia za wykonywane obowiązki zawodowe. Dlatego reaktywowali Porozumienie Rezydentów i prowadzą akcję „Adoptuj posła” W praktyce kampania sprowadza się to odwiedzania parlamentarzystów w biurach poselskich i przedstawiania im sytuacji finansowej rezydentów. Udało im się już przekonać 60 parlamentarzystów. Niektórzy z nich już złożyli interpelacje. Co na to resort zdrowia?

- Ministerstwo Zdrowia będzie podejmowało starania, aby środki przeznaczane na rezydentury rosły. Jednak aktualnie środki zabezpieczone w budżecie państwa na pokrycie kosztów szkolenia lekarzy rezydentów nie pozwalają na podwyższenie wynagrodzeń bez jednoczesnego ograniczenia liczby rezydentur – wyjaśnia Milena Kruszewska, rzeczniczka Ministerstwa Zdrowia.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”