Dziecko
Ankieta
- 17-05-2010
Leczenia zębów nie wolno zaniedbywać, a dziecko u stomatologa powinno znaleźć się najszybciej jak to możliwe, jeśli na jego zębach pojawią się ślady choroby. Konsekwencje nieleczonego zakażenia w jamie ustnej mogą być tragiczne. Tak stało się dokładnie 3 lata temu: 25 lutego 2007 roku zmarł 12-letni amerykański chłopiec. Miał na imię Deamonte. Przyczyną śmierci dziecka była infekcja mózgu spowodowana ropiejącym zębem. Półtorej miesiąca wcześniej chłopiec został przyjęty do szpitala na ostry dyżur z objawami silnego bólu głowy. Trzeba było dwóch operacji, by zdiagnozować przyczynę dolegliwości, ponieważ przed wystąpieniem bólu głowy u chłopca nie pojawiały się żadne niepokojące sygnały, które mogłyby świadczyć o rozwijającej się chorobie.
W wyniku choroby dziecko straciło władzę w prawej ręce i nodze. Po kilku tygodniach wydawało się, że Deamonte wraca do zdrowia – chłopiec zaczął nawet ćwiczyć, by odzyskać fizyczną sprawność. Tymczasem chorobna niespodziewanie zaatakowała. Zanim matka zdążyła zawieźć syna do szpitala, Deamonte zmarł.
- Nie sądzę, aby ktokolwiek wyobrażał sobie, że w 2007 roku w USA dzieci mogą umierać z powodu chorego zęba – powiedziała Kathleen Roth, doktor stomatologii i prezes Amerykańskiego Stowarzyszenia Stomatologicznego.
A jednak to możliwe.
By do takich tragedii nie dochodziło, bardzo ważne jest dbanie o zęby – te mleczne również, i leczenie – podjęte jak najszybciej i prowadzone do skutku – w sytuacji, gdy choroba zaatakuje struktury jamy ustnej. Deamonte nie chodził, niestety, regularnie do dentysty.
Źródło: „Reader's Digest”