Dziecko
Ankieta
- 14-05-2010
Pedodonta to specjalista zajmujący się stomatologią dziecięcą. I najlepiej, by to właśnie on opiekował się zębami maluchów i młodzieży – aż do chwili osiągnięcia przez pacjentów pełnoletniości. Zazwyczaj jest tak, że to pediatrzy doglądają tego, jak wyrzynają się pierwsze ząbki. Jednak z braku specjalistycznej wiedzy mogą przeoczyć niepokojące objawy; a to z kolei może doprowadzić do różnego rodzaju zaniedbań.
Dziecko u pedodonty powinno znaleźć się po raz pierwszy, kiedy tylko wyjdą pierwsze zęby mleczne. U niektórych maluchów dzieje się to w wieku kilku miesięcy, u innych na pierwsze mleczaki trzeba czekać, aż dziecko skończy rok.
Z praktyki wynika, że pierwsza wizyta dziecka w gabinecie dentystycznym odbywa się, kiedy malec ma już kilka lat i zazwyczaj pełny garnitur zębów mlecznych – najczęściej z próchnicą, i to zaawansowaną. Najgorsze jest to, że kiedy kilkulatek trafia do dentysty z bolącym zębem, nieprzyjemne doznania towarzyszące wizycie rzutują na przyszłe, zazwyczaj negatywne, postrzeganie powinności regularnego odwiedzania gabinetu stomatologicznego.
Obowiązkiem rodziców jest dbanie o higienę jamy ustnej dziecka nie w chwili, kiedy zęby zaczynają się psuć, ale już od momentu narodzin pociechy. A to oznacza:
-
przemywanie buzi niemowlaka po każdym posiłku – na palec należy nawinąć czystą ściereczkę, zwilżyć ją w przegotowanej wodzie lub rumianku i starannie lecz delikatnie wyczyścić brzdącowi całe wnętrze jamy ustnej;
-
zakaz zasypiania z butelką w buzi – grozi to rozwojem próchnicy butelkowej, która potrafi błyskawicznie zniszczyć mleczaki;
-
odpowiednie układanie dziecka do snu i karmienia oraz podawanie jędrnych warzyw do schrupania – by zapobiegać wadom zgryzu oraz wspomagać wyrabianie prawidłowego odruchu gryzienia i przełykania;
-
mycie pierwszych ząbków po każdym posiłku – początkowo pastą bez fluoru, ponieważ małe dzieci nie mają jeszcze wyrobionego nawyku wypluwania i pasta często zostaje połknięta;
-
regularne przyprowadzanie malca na wizyty kontrolne do pedodonty.
Źródło: „Dziennik Polski”