Dziecko
Ankieta
- 17-08-2009
12-letniej Ani przytrafiła się nieprzyodziewanie utrata zęba stałego przy okazji usuwania zęba mlecznego. Lubelska dentystka, która usuwała mleczaka, twierdzi, że stały ząb wypadł sam.
- Nie ma tu mojej winy. Mleczak był bardzo mocno osadzony w dziąśle, natomiast sąsiadująca z nim stała "czwórka" miała słabe korzenie. Dlatego wypadła chwilę po usunięciu zęba mlecznego. Wszystko stało się bardzo szybko. Nic nie mogłam zrobić. Takie powikłania się zdarzają - przekonuje kobieta.
Szef spółdzielni medycznej, w której pracuje dentystka, jest przekonany, że nie doszło do popełnienia błędu w sztuce.
Tymczasem Ania chodzi z wielką dziurą po zębach, którą będzie można załatać dwoma implantami - ale dopiero, gdy dziewczynka skończy 21 lat. Taką opinię wydał ortodonta z Katedry i Zakładu Ortopedii Szczękowej Uniwersytetu Medycznego w Lublinie, po zapoznaniu się z przypadkiem Ani.
Rodzice Ani zażądali wypłaty odszkodowania; spółdzielnia zgodziła się na niewielką sumę i pokrycie kosztów aparatu na zęby. Specjalista, z którym skontaktowali się rodzice Ani, uważa, że leczenie protetyczne będzie o wiele droższe niż zaproponowane odszkodowanie i wyniesie ponad 25 tys. zł.
- Do tego trzeba doliczyć zadośćuczynienie za cierpienia fizyczne, psychiczne oraz długotrwały uszczerbek na zdrowiu. To będzie kolejne kilkadziesiąt tysięcy złotych - tłumaczy prawnik, którego kancelaria reprezentuje rodziców Ani. Dodaje, że na razie trwa oczekiwanie na decyzję spółdzielni medycznej, czy akceptuje ona stawiane przez rodziców Ani warunki odszkodowania. Jeśli decyzja będzie odmowna, sprawa trafi do sądu.
Źródło: „Dziennik Wschodni”