Stomatolodzy pracujący w ramach kontraktu z NFZ w gabinetach, które nie realizują opieki stomatologicznej w szkole, mają perspektywę, że mogą wrócić do pracy. W szkolnych gabinetach sytuacja jest inna, bo dzieci u stomatologa będą mogły się pojawić – o ile będzie to, oczywiście, możliwe – dopiero z początkiem nowego roku szkolnego.

Trudno sobie wyobrazić, co czują dentyści, którzy sami wyposażali szkolne gabinety i przygotowywali je do uruchomienia. Teraz przez wiele miesięcy nie mogą wykorzystywać potencjału tych miejsc do niesienia pomocy uczniom potrzebującym interwencji stomatologicznej.

Problem z dostępem dzieci do opieki dentystycznej pogłębia fakt, że choć zwykłe gabinety powoli wracają do aktywności, to wielu stomatologów pozostaje w rozterce, czy można przyjmować wszystkich pacjentów, czy tylko przypadki nagłe. Próchnica w zębie dziecka początkowo nie powoduje bólu, ale charakteryzuje się tym, że – szczególnie w zębach mlecznych – rozwija się błyskawicznie. Czy można zatem traktować próchnicę u dzieci jako przypadek wymagający pilnej interwencji?...

Pojawiają się też rozterki ze strony rodziców: czy dziecko u stomatologa w czasie epidemii zechce w ogóle wejść do gabinetu. Dentyści powinni przecież stosować się do zaleceń odnośnie używania środków ochrony osobistej, co na pewno jest całkowicie zasadne, ale stomatolog wyglądający jak kosmita u bojaźliwych dzieci zaufania nie wzbudzi.