Dziecko
Ankieta
- 21-08-2015
Media informują na bieżąco o tym, ile czasu pacjenci spędzają w kolejkach do lekarzy i jak trudno dostać się w krótkim czasie choćby na leczenie zębów u dentysty przyjmującego w ramach kontraktu z NFZ. Tymczasem są lecznice, w których pieniądze są, ale brakuje... pacjentów. Sytuacja ta nie wynika bynajmniej z niskich standardów opieki medycznej, ale z braku informacji; lub z zabiegania rodziców – co ma miejsce w przypadku placówek mających podpisaną umowę na leczenie dzieci. Tak jest np. w krakowskim Zakładzie Stomatologii przy Szpitalu MSW przy ul. Galla.
- W pierwszym półroczu 2015 r. przyjęliśmy ok. 500 dzieci, a moglibyśmy przyjąć ich dwa razy tyle – przyznaje dr Krzysztof Czarnobilski, zastępca dyrektora do spraw lecznictwa.
Placówka świadczy pełen zakres usług dentystycznych dla dzieci i młodzieży w ramach kontraktu z NFZ. Dziecko u stomatologa może liczyć na profilaktykę, stomatologię zachowawczą, a także chirurgię szczękową.
Poza niedoinformowaniem i zabieganiem rodziców problem z dostępem młodego pokolenia do świadczeń stomatologicznych komplikuje przepis o obowiązkowej obecności opiekuna lub rodzica podczas wizyty. Niepełnoletni pacjent nie może sam przyjść na leczenie zębów. Chyba że ukończył 16 lat i jego opiekun wyraził zgodę na samodzielne wizyty. Przy zabieganiu lub braku świadomości rodzica, jak ważne jest zapobieganie próchnicy, dziecko do stomatologa trafia najczęściej, kiedy ząb już boli. To stanowczo za późno. Sytuacja wyglądałaby zupełnie inaczej, gdyby działała opieka stomatologiczna w szkole. Ta jednak z powodu absurdalnych przepisów NFZ funkcjonuje w formie szczątkowej.
Źródło: „Dziennik Polski”