Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia
- 03-03-2011
Plomba dentystyczna może zawierać bisfenol A (BPA) – związek, który niedawno został umieszczony przez kraje Wspólnoty Europejskiej na liście substancji szkodliwych dla zdrowia.
Płyta kompaktowa, butelka dla niemowlaka i wiele przedmiotów codziennego użytku – każde z nich może zawierać ten niebezpieczny dla zdrowia związek. Bisfenol A podejrzewany jest o negatywny wpływ na rozwój dziecka i pracę jego układu odpornościowego. Może również sprzyjać powstawaniu pewnych nowotworów.
Część naukowców zdecydowanie zaprzecza temu, jakoby bisfenol A był szkodliwy – powołując się przy tym na nieznajomość jakiegokolwiek badania, którego wyniki potwierdzałyby tezę o niebezpiecznym oddziaływaniu tejże substancji na zdrowie. Jednak spory odsetek uczonych skłania się ku ostrożnemu podchodzeniu do kwestii bezpieczeństwa bisfenolu A. Z badań przeprowadzonych m.in. przez Patricię Hunt z Case Western Reserve University w Cleveland (USA) wynika, że syntetyk ten może być niebezpieczny dla zdrowia – skutkiem kontaktu z nim miałyby być zaburzenia genetyczne i kłopoty z rozrodczością. Uczona dowiodła, że wystarczy ledwie 20 części BPA na miliard części wody pitnej, by doprowadzić do zmian genetycznych u mysich płodów. U ludzi na skutek zmian wywołanych przez bisfenol A może dochodzić do poronień oraz rodzenia się dzieci z zespołem Downa.
Pomimo zapewnień zwolenników tezy, że bisfenol A jest bezpieczny, kraje unijne - wzorem Kanady, która jako pierwsza umieściła ów związek na liście substancji toksycznych – wolą być ostrożne. Nie od dziś wiadomo przecież, że profilaktyka to najprostszy sposób na zachowanie zdrowia.
Źródło: „Gazeta Wyborcza”