Pacjent
- Warto wiedzieć
- Coś na ząb
- Wybielanie zębów
- Choroby i leczenie
- Estetyka
- Higiena
- Ciekawostki ...
- Dowiedz się jak...
- Forum
- Baza gabinetów
- Pytania do ekspertów
- Subskrypcja
- Ogłoszenia - Pacjent
- Partnerzy portalu
- Tagi
- Bruksizm
- Ciąża a zęby
- Dental TV
- Kamień nazębny
- Korony
- Leczenie kanałowe
- Licówki
- Mosty
- Strach przed dentystą
- Vademecum Pacjenta
- Zęby mądrości
- Znieczulenia

- 18-12-2012
- Nieraz człowieka boli serce, gdy pacjent wyznaje, że nie stać go na kanałowe leczenie czwórki, którą można by jeszcze uratować i decyduje się na jej wyrwanie. Bezpłatne leczenie jest bowiem tylko od jedynki do trójki. Obawiam się, że będziemy mieć społeczeństwo, które ma tylko zęby przednie – mówi Jolanta Smerkowska-Mokrzycka, kierownik Wojewódzkiej Przychodni Stomatologicznej i Szczękowo-Twarzowej WCM w Opolu, członek komisji stomatologicznej przy Naczelnej Radzie Lekarskiej, wspominając wizytę pacjentki, która doznała w gabinecie szoku, kiedy okazało się, że w ramach ubezpieczenia może tylko usunąć dwójkę z ostrym stanem zapalnym
Polacy nie wiedzą często, czego mogą oczekiwać u dentysty w ramach ubezpieczenia. Ci, których stać, chodzą do dentysty prywatnie. Już teraz widać, że w naszym kraju wytworzyła się specyficzna sytuacja: są ci, którzy na wizyty u dentysty chodzą tylko wtedy, kiedy muszą, oraz ci, którzy na leczenie zębów są gotowi wydać nawet ostatnią złotówkę. Chodzenie do stomatologa w ramach ubezpieczenia tylko w sytuacji, kiedy zęby bolą, zazwyczaj kończy się tym, że wykonywana jest ekstrakcja kompletnie zniszczonego zęba. W stomatologii prywatnej praktycznie na niczym się nie oszczędza. Protezy sprowadza się z Niemiec czy Włoch, wykonuje się zdobienia z drogich kamieni lub spełnia najwymyślniejsze życzenia dotyczące kształtu i koloru zębów. Ci biedniejsi czasem zwierzą się dentyście, że musieli wziąć pożyczkę czy odmówić sobie czegoś, aby założyć plombę z lepszego materiału. Osoby, które wyjeżdżają do pracy za granicę, np. do Niemiec, często zaraz po zarobieniu pierwszych pieniędzy wracają do Polski i naprawiają sobie zęby – żeby nie musieć wstydzić się w swoim miejscu pracy niekompletnego uśmiechu.
Sytuacja w Polsce jest paradoksalna. Bo z jednej strony mamy dostęp do najnowocześniejszych usług stomatologicznych, działa u nas system ubezpieczeń społecznych, ale profilaktyka nadal jest w stadium szczątkowym. Próchnica jak niszczyła zęby, tak niszczy je dalej; na ubezpieczenie Polacy mogą leczyć zęby tylko w wąskim zakresie refundowanym przez NFZ, a niskie kontrakty nie sprzyjają systematycznemu chodzeniu do dentysty w ramach darmowego leczenia.
- Kontrakty nie odzwierciedlają zapotrzebowania społecznego, wiem od kolegów, że na ten rok już są prawie wyczerpane. A np. kolejki do poradni ortodontycznych czy protetycznych są nawet 2-letnie. My od samego początku walczyliśmy, żeby budżet na stomatologię był zwiększony. Padają jednak argumenty, że bez serca nie można żyć, a bez zęba tak. Może nie wprost, ale w sposób zawoalowany daje się nam do zrozumienia, że inne dziedziny, np. kardiochirurgia, kardiologia czy onkologia, są ważniejsze. My to rozumiemy, ale nasi pacjenci też są ważni – mówi Jolanta Smerkowska-Mokrzycka.
Źródło: „Nowa Trybuna Opolska”